„A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”. Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje!”. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”. Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.”. Odpowiedział Mu: „Paś owce Moje!”. Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?”. Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?”. I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.” Rzekł do niego Jezus: „Paś owce Moje! Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”.”
(J 21, 15-19)
Na stronie internetowej pch24.pl (https://pch24.pl/franciszek-tradycjonalizm-to-niewiernosc-kosciolowi-i-forma-pelagianskiego-samolubstwa/) 13 października 2022 roku został opublikowany artykuł dotyczący wypowiedzi papieża Franciszka, wygłoszonej podczas uroczystości obchodów rocznicy Soboru Watykańskiego II, w której to wypowiedzi Biskup w Białej Szacie dobitnie zaznaczył, iż „tradycjonalizm to niewierność Kościołowi i forma pelagiańskiego samolubstwa”. Dodatkowo głowa Kolegium Biskupów „oskarżył katolików wiernych Tradycji o to, że próbują „zawrócić nasze kroki” w postępie Kościoła”, podkreślając pokusę „by (zawsze) zacząć od siebie, a nie od Boga, przedłożyć własne plany przed Ewangelię”. Sens przytoczonej wypowiedzi został wzmocniony przez papieża Franciszka przytoczeniem wyżej wymienionego fragmentu Ewangelii według Świętego Jana (J 21, 15-19), co pozwoliło mu na wygłoszeniu (jakże chwytającego za serce) ostrzeżenia, w którym Biały Ojciec apeluje, byśmy zachowali czujność, „zrównując „tradycjonalizm” i „progresywizm” jako formy pelagiańskiego samolubstwa, przekładającego nasze własne gusta i plany ponad miłość podobającą się Bogu, bo prostą, pokorną i wierną miłość, o jaką Jezus prosił Piotra”. Następnie głowa Kościoła rozwija swój filozoficzny wywód stwierdzeniem, iż „po soborze watykańskim chrześcijanie próbowali opowiadać się po stronie Kościoła, nie zdając sobie sprawy, że łamią serce swojej Matki; iż woleli kibicować własnej partii zamiast być sługami wszystkich, być postępowymi lub konserwatywnymi zamiast być braćmi i siostrami, być po „prawej” lub „lewej” stronie, a nie z Jezusem”.
Panie mój pomóż zrozumieć tę słowną ornamentykę!, bo dla mnie osobiście to jest miszmasz myśli całkowicie z sobą sprzecznych.
O co właściwie chodzi papieżowi Franciszkowi?!… O władzę absolutną w Kościele jako hierarchii dostojników – magnaterii kardynałów, arcybiskupów, biskupów, proboszczów, wikariuszów itd.? O niezawisłe prawo podejmowania decyzji według osobistych przekonań i pomysłów na przyszłość? O wolę Ojca Wszechmogącego i wierność Jezusowi jako Kościołowi?!
O co właściwie chodzi?!, bo się pogubiłam.
Warto może niniejsze rozważania rozpocząć od przytoczenia definicji, czym jest tradycjonalizm i tradycja, postęp i progresywizm oraz (ów nieszczęsny) pelagianizm, by uchwycić dziwaczność wypowiedzi papieża Franciszka i tym samym uchwycić przyczynę niezrozumienia sensu słów wypowiadanych przez Biskupa w Białej Szacie. Należy zatem zaznaczyć, iż tradycjonalizm to „określenie wskazujące usposobienie, zespół nawyków i obyczajów, albo przekonań lub nawet spójnej i kompletnej doktryny, to także przywiązanie i szacunek do tradycji, a więc do przekazywanych z pokolenia na pokolenie obyczajów, poglądów, wierzeń, sposobów myślenia i zachowania, norm społecznych, jako najwyższej wartości”. Progresywizm natomiast to „wiara w postęp, czyli w zmianę na lepsze, to sposób postrzegania rzeczywistości jako zmiennej w sposób konsekwentny i nieodwracalny”. Pelagianizm z kolei to „pogląd teologiczny głoszący, że łaska Boża nie jest konieczna do zbawienia, które można osiągnąć bez jej pomocy dzięki własnemu wysiłkowi kierowanemu przez wolę”.
Iluż ambitnych słów papież Franciszek użył, by… uśpić czujność odbiorców swej wypowiedzi?!…
Najpierw Biskup w Białej Szacie „oskarżył katolików wiernych Tradycji o to, że próbują „zawrócić nasze kroki” w postępie Kościoła”, a następnie „ zrównał „tradycjonalizm” i „progresywizm” do formy pelagiańskiego samolubstwa”, czyli! - jak ja to rozumiem – najpierw wyraził własne poparcie dla postępu Kościoła, krytykując tradycję jako przeszkodę w dążeniu Kościoła do zmian na lepsze, a później w świetle owej bezwzględnie niewyrozumiałej krytyki wspomnianej tradycji negatywnie wypowiedział się na temat progresywizmu jako wiary w postęp… czyli! - Biały Ojciec jest za postępem Kościoła, ale w progresywizmie jako wierze w ów postęp dostrzega zagrożenie w postępie Kościoła takie samo jak w tradycji, stojącej na straży spójnej i kompletnej doktryny będącej rdzeniem chrześcijaństwa, której wierni są katolicy wywołani przez papieża Franciszka na tzw. dywanik do dyrektora jako winni „zawracaniu kroków” Kościoła w samorozwoju i w doskonaleniu.
Absurdalny chaos!
Kolejnym niedorzecznym krokiem papieża Franciszka jest porównanie tradycji i wiernych jej katolików do „pelagiańskiego samolubstwa”.
O jakim Kościele w ogóle Biskup w Białej Szacie rozprawia?!, na litość boską!
Jeśli używa określenia Kościół w kontekście: Chrystus, to (proszę wybaczyć), ale postęp w świetle owego konkretnego rozumienia jest niemożliwy, ponieważ Jezus jest STAŁĄ, według Której każdy chrześcijanin winien żyć – postępować, stojąc właśnie! na straży Tradycji, a więc obyczajów, poglądów, wiary, sposobów myślenia i zachowania oraz norm postępowania opisanych w Piśmie Świętym jako spuściźnie otrzymanej od Boga. TU nic się nie zmienia i nic nie zmieni na lepsze, a więc nie ulegnie postępowi, bo TO jest idealne samo w sobie, a zatem nie wymagające udoskonaleń czy poprawek. Pan Jezus wyraźnie zaznacza: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę, bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.” (Mt 5, 17-18).
Zatem… jakie zmiany na lepsze ma na myśli papież Franciszek, oskarżający wiernych tradycji katolików o „zawracanie kroków” Kościoła w postępie?! Czyżby Biskup w Białej Szacie ośmielał się poprawiać Samego Jezusa Chrystusa?! Czy nie zaczyna od siebie, a nie od Boga, i tym samym czy nie przedkłada własnych planów przed Ewangelię?!
No, chyba, że papież Franciszek żąda postępu Kościoła jako hierarchii jego dostojników tworzących instytucję władzy, której (według przekonań prezesa zarządu) wszyscy katolicy winni się ślepo i bezwarunkowo podporządkować, ale!, jeśli tak, to!… czy nie łamie serca swojej Matki, kibicując własnej partii zamiast być sługą Boga, a przez Niego wszystkich katolików, i czy nie próbuje wyprzedzić Jezusa zamiast iść z Chrystusem ramię w ramię i czy nie przekłada własnych gustów i zamiarów ponad miłość podobającą się Stwórcy, bo prostą, pokorną i wierną miłość, o jaką Jezus prosił Piotra?!
Ciężkie oskarżenia padają z ust Biskupa w Białej Szacie. Papież Franciszek oskarża katolików wiernych tradycji – Pismu Świętemu o „pelagiańskie samolubstwo”, co (w moim odczuciu) jest oszczerstwem i bluźnierstwem. Zgodnie bowiem z zapisem Słowa Bożego to Jezus jest „chlebem żywym, który zstąpił z nieba, więc każdy, kto go spożywa, nie umrze i będzie żył na wieki” (J 6, 50-51), a „jeśli ktoś nie będzie spożywał Ciała Syna Człowieczego i nie będzie pił Jego Krwi, nie będzie miał życia w sobie” (J 6, 53), bo tylko ten, „kto spożywa Ciało Zbawiciela i pije Jego Krew, ma życie wieczne, gdyż zostanie przez Boga wskrzeszony w dniu ostatecznym” (J 6, 54). Zgodnie zaś z Głównymi Prawdami Wiary Chrześcijańskiej „łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna”, więc!… Jeżeli oskarżany przez papieża Franciszka katolik stoi na straży tradycji i jest wierny nauce Kościoła, choćby zasygnalizowanej wyżej przytoczonymi cytatami Pisma Świętego i Katechizmu Kościoła Katolickiego, to jak może on być równocześnie zwolennikiem pelagianizmu, czyli przekonania, że wspomniane zbawienie od łaski Bożej w ogóle nie zależy?! Przywiązanie do owej ortodoksyjnej nauki Kościoła i do formy sakramentów przekazywanej z pokolenia na pokolenie od czasów pierwszych chrześcijan a opisanej w Biblii nie może być objawem „pelagiańskiego samolubstwa”, jak zaznacza Biskup w Białej Szacie, bo jest miłością okazywaną Synowi Człowieczemu! Cóż więc zdrożnego i karygodnego jest w przywiązaniu katolików do ortodoksyjnej nauki Kościoła jako Chrystusa i do tradycyjnej formy sakramentów, o których mowa w Piśmie Świętym?! Czy grzechem jest wypełnianie woli Boga Ojca Wszechmogącego?! Czy katolik nie „zawracający kroków” postępu i wypełniający posłusznie przede wszystkim polecenia hierarchów Kościoła jako instytucji jest wzorem chrześcijanina godnym naśladowania?!
Totalny absurd!
Papież Franciszek powinien zwrócić uwagę na osobiste zaangażowanie w rolę Wikariusza Chrystusa, którą ma zaszczyt i przywilej pełnić.
Czy rzeczywiście idzie z Jezusem, czy raczej ideą postępu Kościoła próbuje Go wyprzedzić i zdegradować?
Kiedyś papież Franciszek jako Jorge Mario Bergoglio „opasywał się sam i chodził, gdzie chciał”, ale dziś jako Namiestnik Chrystusowy powinien się „zestarzeć - dojrzeć, wyciągnąć swoje ręce z ufnością, by Syn Człowieczy go opasał i poprowadził, dokąd nie chce, ale dokąd Bóg pragnie, by poszedł”, bo tylko w ten sposób swoją wiernością oraz oddaniem – a więc swoim wyrzeczeniem się samego siebie – swoją śmiercią uwielbi Ojca Wszechmogącego i tym samym Kościołowi jako Jezusowi odpowie słowami Piotra: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Czy tak rzeczywiście jest? Czy czasami papież Franciszek pragnieniem „niezawracania kroków Kościoła w postępie” nie zamierza krnąbrnie i samozwańczo nadal opasywać się samodzielnie oraz chodzić, gdzie chce, a nie gdzie musi z tytułu woli Boga Ojca Wszechmogącego?! Czy brakiem wierności tradycji jaką jest Spuścizna po Chrystusie – Pismo Święte Biskup w Białej Szacie nie rani Serca swojej Matki – Maryi?! Co złego jest w przestrzeganiu ortodoksyjnej nauki Kościoła – Jezusa i tradycyjnej formy sakramentów?! Czy chrześcijanin – katolik nie ma obowiązku służyć nie! wszystkim, ale przede wszystkim Bogu, a dopiero przez Niego swoim siostrom i braciom?! Czyż nie taka jest kolejność wiary, kształtującej charakter doczesnego życia?!
W lawinie wyszczególnionych pytań, rodzących rozmnażające się zagadnienia pełne wątpliwości, ostrzegawczo brzmią mi w uszach słowa mojego Pana: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach.” (Mt 7, 15-16)
Wsłuchuję się w słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka, a przytoczone 13 października 2022 roku we wspomnianym wyżej artykule, który można znaleźć na stronie internetowej pch24.pl (https://pch24.pl/franciszek-tradycjonalizm-to-niewiernosc-kosciolowi-i-forma-pelagianskiego-samolubstwa/), i z bólem serca oraz pełną świadomością przyznaję, że w koszyku wypowiedzi Biskupa w Białej Szacie dostrzegam same robaczywe jabłka, więc odpowiadam jako katolik wierny Kościołowi – Chrystusowi:
Nie, dziękuję. Nie skorzystam i nie poczęstuję się zgniłym owocem sprzecznych ze sobą myśli, których treść nakazuje mi zachowanie ostrożności wobec ich autora przypominającego mi lisa w kurniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz