„Tu
jest [potrzebna] mądrość.
Kto
ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy; liczba to bowiem człowieka.
A
liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.”
(Ap
13,18)
Ostatnie wydarzenia zatrzymania
cywilizacyjnego świata w miejscu, związane z pandemią COVID – dziewiętnaście,
są niczym ofiarowanie czasu, który można było i nadal można wykorzystać na
obserwacje otaczającej nas rzeczywistości i współtowarzyszących nam ludzi, na
szczegółową analizę uchwyconych i zdobytych spostrzeżeń, na wnioski… W owej
laboratoryjnej codzienności przebywam każdego dnia, posiłkując się Eucharystią
i Słowem Bożym, z którego najgłośniej przemawia do mnie, upominając się o
szczególną uwagę, wyżej przytoczony fragment Apokalipsy świętego Jana.
Wyszczególnione i wycięte z treści proroczej wizji jednego z apostołów Jezusa
Chrystusa krzyczą we mnie, domagając się niniejszego artykułu, jakby światła
dziennego i tym samym obnażenia bolesnej prawdy, jaką czuję namacalnie każdym
milimetrem ciała oraz duszy, każdym zmysłem, ale mimo wszystko w delikatnym
powątpiewaniu we własną wiarygodność czy słuszność owoców refleksji dręczących
mnie od dłuższego czasu. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę fakt, iż nie jestem kimś
teologicznie i porządnie wykształconym o bogatej i treściwej wiedzy, a poza tym
– ca najważniejsze, gdyż i uczeni mogą być w błędnym rozumowaniu tego, co czytają,
analizując Biblię, lub czego doświadczają, jeśli zdobytą wiedzę opierają tylko
i wyłącznie na ludzkich zdolnościach – jestem człowiekiem, więc istotą o
ograniczonych umiejętnościach dotarcia do sedna i poznania realnego sensu lub
wartości wszystkiego, co rzeczywiste w wymiarze materialnym, ale przede
wszystkim metafizycznym – Bożym; jestem tylko chrześcijanką, która nawróciła
się dokładnie 27 sierpnia 2010 roku w Miasteczku Krwi Chrystusa w Rawie
Mazowieckiej i która nieustannie, niestrudzenie każdego dnia, w każdej godzinie
szuka, bada, czyta i analizuje oraz poznaje swego Stwórcę, a tym samym samą
siebie jako Jego dziecko i jako zarys woli Ojca Niebieskiego dojrzewający w
moim powołaniu do bycia kobietą, żoną, matką, córką, siostrą, przyjaciółką lub po
prostu znajomą. Trudno jest mi więc uzurpować sobie prawo do mądrości, jakiej
domaga się święty Jan w wyżej przytoczonym fragmencie Apokalipsy i jaka
pomogłaby zrozumieć porównanie człowieka do Bestii poprzez wskazanie ich
wspólnego mianownika, czyli liczby: sześćset sześćdziesiąt sześć, zwłaszcza!,
że i sami uczeni w Piśmie zaznaczają, iż owej „zagadkowej liczby imienia (tj.
sumy wartości cyfrowej liter) dotąd nie odszyfrowano jednoznacznie”, ale mimo
to pozwolę sobie na upublicznienie własnych wniosków, związanych z
interpretacją wspomnianego mianownika człowieka oraz Bestii, jakim to oboje
zostali „ochrzczeni”.
Symbolika
a podobieństwo
Wybitni teologowie, wykształceni badacze
prawdy zdradzają ułomność ludzkiej zdolności poznania tematów, które jest w stanie
ogarnąć jedynie Mądrość Boża – Sam Stwórca Nieba i Ziemi oraz rzeczy
widzialnych i niewidzialnych. Wymieniona bowiem liczba trzech szóstek, jako
znamienia Bestii i człowieka, nie doczekała się jeszcze jednoznacznego,
konkretnego wyjaśnienia, jakie byłoby w sanie zaspokoić wzbudzoną i podsycaną
owym zagadnieniem ciekawość. W Biblii Tysiąclecia – w wydaniu IV z 1988 roku –
znajduje się przypis do przytoczonego wyżej fragmentu Apokalipsy świętego Jana,
oznaczonego rozdziałem 13 i wersem 18, potwierdzający wspomnianą wyżej ludzką
nieudolność w dotarciu do sedna prawdy i poznania faktycznego znaczenia
wyszczególnionego symbolu liczby: sześćset sześćdziesiąt sześć. W owym
przypisie wybitne grono uczonych, pochłoniętych ambitną pracą nad
rozszyfrowaniem intrygującej zagadki, przyznaje, iż nie poznano dotąd „liczby
imienia, czyli sumy wartości cyfrowej liter”. Ogrom badań i analiz wieńczą
szczegółowe informacje dotyczące jedynie symboliki zrośniętych ze sobą cyfr.
Dzięki owym pracom jesteśmy w stanie bezsprzecznie poznać, iż liczba sześć jest
liczbą Genesis posiadającą dwa symbole: heksagram i pieczęć Salomona, łączące
żywioły i gwiazdy rządzące zodiakiem, a liczba sześćset sześćdziesiąt sześć
stanowi zaprzeczenie Boskiej doskonałości i wypaczenie Trójcy Świętej. Dzięki
owym pracom jesteśmy również w stanie bezproblemowo dotrzeć do bogatego źródła
informacji, dokładnie opisujących charakterystykę wyszczególnionych liczb. Nie
ma więc sensu powielać tego, co już zostało sprecyzowane w iście wyczerpujący
oraz zadowalający sposób, bo zaspokajający głód wiedzy.
Zastanawiam się raczej nad jedną,
istotną (według mnie) rzeczą – drobnym elementem, który być może został
pominięty, niezauważony?...
Liczby mają bowiem ogromne znaczenie w
Piśmie Świętym. Odzwierciedlają porządek świata – wszelkiego stworzenia.
Odnoszą się do początku i końca. Symbolizują konstrukcję relacji oraz
zależności czy sąsiedztwa, znaczenie, sens i wartość wszelkiego bytu, jaki
stworzył Bóg. Z tego pewnie powodu wybitni teologowie i uczeni w Piśmie koncentrują
się na odszyfrowaniu cyfrowego zapisu imienia, starając się w ów sposób
obliczyć i poznać „sumę wartości cyfrowej liter”…
A, co, jeśli w owej podanej nazwie,
charakteryzującej Bestię i człowieka, bardziej chodzi o literę niż sumę?
Święty Jan posłużył się zapisem
cyfrowym, którym nazwał owe dwa stworzenia, by poprzez symbolikę poszczególnych
liczb: szóstki i sześciuset sześćdziesięciu sześciu, obnażyć ich wspólny
mianownik, którym jest… podobieństwo
– pokrewieństwo natury porównanych
ze sobą wyżej wymienionych istot. Znając bowiem znaczenie owych liczb jesteśmy
w stanie wymienić wszystkie cechy złego ze względu na świadomość, iż symbol
Bestii jest całkowitym wypaczeniem Trójcy Świętej. Skoro więc Bóg jako „333” jest
doskonały i święty, wszechmogący i potężny, dobry i miłosierny, sprawiedliwy i
uczciwy, mądry i miłujący, to Lucyfer jako „666” jest odwrotnością wszystkich,
wymienionych zalet – jest uosobieniem wad, dlatego jest niedoskonały i
przeciętny, silny, ale nie na miarę Samego Stwórcy, zdolny i inteligentny, ale
nie nieograniczony w posiadanych umiejętnościach, a wobec tego i ułomny oraz
bezradny wobec Pana Nieba i Ziemi, jest zły i bezwzględny, surowy i żądny
zemsty, nieuczciwy i niesprawiedliwy, stronniczy i egocentryczny, egoistyczny i
pyszny, nienawidzący, bo przepełniony gniewem, roszczeniowy i żądający,
ogołacający, a nie ubogacający. Skoro więc Bóg jest Prawdą, Drogą i Życiem, tak
Syn Jutrzenki jest kłamstwem, końcem i śmiercią. Skoro więc z Bogiem łączą się
trzy cnoty teologiczne, jak wiara, nadzieja i miłość, tak z Lucyferem kojarzą
się tylko doznania i doświadczenia, wszystko to, co zbadane i co namacalne, co
znajduje się w intelektualnym zasięgu rozumowych umiejętności, jak również kojarzy
się beznadzieja i niemoc oraz nienawiść.
Zatem!, jeśli na podstawie owej
symboliki liczb jesteśmy w stanie scharakteryzować Dobro i zło, tak z cyfrowego
zapisu imienia Bestii, będącego równocześnie imieniem człowieka, jesteśmy w
stanie dostrzec podobieństwo łączące owe dwa stworzenia, a tym samym jesteśmy w
stanie poznać pokrewieństwo natury ludzkiej z naturą upadłego anioła. W owym,
wyszczególnionym celu winniśmy może bardziej posłużyć się literą, jako
psychoanalizą, niż liczbą, jako matematycznym rozszyfrowywaniem kodu
poszczególnych cyfr. Przyglądając się więc cechom charakteryzującym złego,
poznajemy prawdę o nas samych – prawdę: kim jest człowiek? Ów wspólny mianownik
jako liczba imienia, zapisana trzema szóstkami, jest psychologicznym
odzwierciedleniem podobieństwa i pokrewieństwa istoty ludzkiej z istotą Bestii.
Wszystkie więc wyżej wymienione cechy charakteryzujące Syna Jutrzenki są opisem
idealnie przedstawiającym prawdziwą, bezwstydnie obnażoną szczerością naturę
człowieka.
Ludzie są jak Bestia, bo Bestia jest jak
ludzie.
Owa zależność wynikająca z pokrewieństwa
i podobieństwa natury wymienionych stworzeń może wywoływać oburzenie oraz
rozgniewanie, ale…
czyż grzech nie jest naszą słabością?,
czyż czynienie zła nie jest w nas odruchem niemal bezwarunkowym, aktywnością,
która się po prostu w nas dzieje i za naszym pośrednictwem urzeczywistnia,
czynnością niekontrolowaną i naturalną niczym oddychanie, a przez to i niemal
niezauważalną oraz niepostrzeżenie wypływającą na zewnątrz z naszych trzewi; a
czyż czynienie dobra nie wymaga od nas zaangażowania, poświecenia, wysiłku i
wyrzeczenia – tego, co nas często zniechęca i męczy?, czyż nie czerpiemy
większej przyjemności z wygody jaką jest sukces zrealizowanych marzeń niż z
ofiarności cierpienia, cierpliwości, modlitwy i konieczności dźwigania krzyża?,
czyż pycha nie stanowi naszej wrodzonej zdolności do samouwielbienia, a pokora nie
jest formą niepożądaną, bo żądającą od nas wyrzeczenia się samych siebie w imię
wyższych celów, często dla ludzkich zdolności poznania niezrozumiałych i
(pozornie) niesprawiedliwych?, czyż nie fascynuje nas zło i wszystko, co od zła
pochodzi?, czyż nie lubimy się bać i napawać cudzym cierpieniem?, czyż nie
sięgamy po filmy przedstawiające przemoc z większą ekscytacją niż po dokumenty,
będące świadectwem dobra?, czyż nie niszczymy więcej niż jakiekolwiek inne
stworzenie?, czyż nie służymy bardziej naszemu ego niż Bogu, od którego
pochodzimy, bo przez którego zostaliśmy stworzeni?
Niestety jesteśmy jak Bestia, a Bestia
jest jak my z całą naszą paskudną, mroczną stroną niepohamowanej w dzikości
instynktów natury, dlatego nosimy to samo imię liczby: sześćset sześćdziesiąt
sześć – jesteśmy zaprzeczeniem Boskiej doskonałości i wypaczeniem Trójcy
Świętej, dlatego też święci, którzy byli świadomi owej marności nad
marnościami, owej nędzy, nigdy nie potrafili mówić o sobie w kontekście
nieskazitelności i idealności, a jedynie grzeszności, słabości i niegodziwości,
dostrzegając w sobie samych jedynie brak jakichkolwiek, chociażby mizernych zasług
na Miłość, jaką mimo wszystko obdarzał ich Bóg Ojciec i za jaką byli
nieustannie Panu swemu wdzięczni, starając się wynagrodzić Dobroć swego Stwórcy
prowadzeniem nieustannej walki z własną naturą i jej nieposkromionym apetytem
na zaspokojenie osobistych potrzeb i pragnień, popędów i instynktów, wyobrażeń
i marzeń, zwalczeniem w sobie Bestii.
Oczywiście ktoś może nie zgodzić się z
powyższymi rozważaniami, będącymi jedynie próbą zrozumienia wspomnianej liczby
imienia, które w żaden sposób nie budzi satysfakcji ani w żaden sposób nie przyczynia
się do poczucia zadowolenia, a raczej wywołuje zaskoczenie i rozczarowanie,
rozgoryczenie i bunt zdrowego rozsądku, bo przecież (prawdopodobnie) każdy chce
być wyjątkowy i dobry. Oczywiście ktoś może sprzeciwić się przedstawionym
wnioskom, powołując się na obraz i podobieństwo człowieka do Boga, na które to
istota ludzka została stworzona przez Samego Ojca, i (naturalnie!) będzie miał
rację, przywołując wspomniany obraz i podobieństwo, ale!...
Czy ów obraz i podobieństwo nie dotyczą tylko
wyglądu i zdolności oraz powołania nas do czynienia sobie ziemi poddanej?
Biorąc pod uwagę nasze predyspozycje,
nasze skłonności do popełniania błędów, do ulegania pokusom i słabościom, do
egocentryzmu i egoizmu, biorąc również pod uwagę naszą grzeszność i mroczność
czy skłonność do zabijania oraz niszczenia, śmiem twierdzić, iż ludzka
charakterystyka w żaden sposób nie odzwierciedla cech Boga Ojca, a trafnie
utożsamia się z osobowością Bestii. Gdyby było inaczej niż sądzę, świat byłby
lepszy niż jest a ludzie zdecydowanie bardziej życzliwsi i serdeczniejsi wobec
siebie na wzajem niż w ogóle potrafią być, a poza tym to i czynienie dobra
byłoby czymś zupełnie naturalnym, samoistnie wynikającym z naszych myśli,
uczynków, słów, intencji i codziennego życia, a grzeszenie z kolei pomyłką,
potknięciem, czymś, co się zdarza i co potrafilibyśmy wyeliminować, aby nigdy
więcej nie obrażać Pana Boga. Tymczasem jest odwrotnie, ponieważ (niestety) nie
jesteśmy jak Ojciec Niebieski idealni, doskonali, święci, miłosierni, dobrzy,
sprawiedliwi, mądrzy i zdolni do tak wielkiej Miłości, do jakiej zdolny jest
Stwórca. Ze względu na naszą potworną naturę, oznaczoną liczbą sześćset sześćdziesiąt
sześć, a więc ze względu na naszą skłonność do zazdrości, nienawiści, agresji, pychy,
jesteśmy powołani do świętości, ale – jak zaznacza święty Jan w Apokalipsie – nie
wszyscy, gdyż „wszyscy mieszkańcy ziemi będą oddawać pokłon władcy (Bestii) – każdy, którego imię nie jest zapisane od założenia
świata w księdze życia zabitego Baranka, (więc) jeśli kto do niewoli jest przeznaczony,
idzie do niewoli, a jeśli kto na zabicie mieczem – musi być mieczem zabity” (Ap
13,8-10).
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz