wtorek, 5 listopada 2019

TOLERANCJA < MIŁOŚĆ


„Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?”. On mu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.”.”
(Mt 22, 34-40)

Współczesny świat bardzo często powołuje się na powyżej przytoczone Przykazanie Miłości, żądając tolerancji. W celu uzyskania i wymuszenia wytyczonej wspomnianym zamierzeniem - żądaniem społecznej aprobaty wszelkich zachcianek i kaprysów oraz udziwnień czy zjawisk ów współczesny świat nierzadko posługuje się szantażem emocjonalnym, zarzucając ludziom, brzydzącym się grzechu i niedostosowującym się do ogólnie przyjętych oraz narzucanych zasad, bałwochwalstwo, krnąbrność, brak pokory wobec Boga, zakłamanie i hipokryzję, bluźnierstwo będące wynikiem zaniedbania myślą, mową i uczynkiem wymogów, jakie Ojciec Niebieski przedstawia Swym dzieciom w wypowiedzi Jezusa Chrystusa. W owym dwubiegunowym działaniu prężnie rozwijającej się cywilizacji następuje jednak wyraźnie błędne rozumienie podstawowych pojęć. Tolerancja bowiem nie jest miłością, więc trudno doszukiwać się w interpretacji wyżej przytoczonego Przykazania, jako podwaliny Prawa i Proroków, obowiązku tolerowania „wszystkiego, co ludzkie i człowiekowi nieobce”. Manipulacyjna strategia funkcjonowania współczesnego świata, polegająca na ujednoliceniu społecznym stanowiącym „zgodne” przestrzeganie ogólnie narzucanych norm, które nierzadko sprzeczne są z sumieniem czy wrażliwością etyczną mniejszości, bazuje na wzbudzeniu w nieposłusznej i tym samym niewygodnej dla większości jednostce lęku przed zostaniem oskarżonym o nienawiść i fobię wobec kogokolwiek lub czegokolwiek. W związku z powyższym, w celu klarownego wyodrębnienia świętości wyżej przytoczonych słów Jezusa Chrystusa, nauczającego o Miłości i zachęcającego do Miłości, i oddzielenia od Bożych oczekiwań ludzkich wymysłów oraz nadinterpretacji, nawołujących do akceptacji wszelkich skutków cywilizacji czy jej defektów, należy przypomnieć sobie semantyczne znaczenie podstawowych pojęć, będących treścią wypowiedzi Mesjasza czy ideologią rozbisurmanionego społeczeństwa.
Z psychologicznego punktu widzenia miłość jest bowiem uczuciem, postawą, typem relacji międzyludzkich opartych na wzajemnym szacunku, trosce i dbałości o wspólne dobro, inspiracją do zrezygnowania z osobistych (chociażby) korzyści lub przywilejów, będących gwarancją wygody, na rzecz kogoś, kto w danym, dla siebie trudnym momencie potrzebuje naszego zaangażowania, pomocy i poświęcenia. To źródło działania, podejmowanego nierzadko spontanicznie i energicznie, a niekiedy i heroicznie, bez analizy zysków i strat czy zagrożeń, albo wysiłku. To pełna koncentracja na osobie jako istocie, a nie tylko i wyłącznie na jej wyglądzie, poglądach, zachowaniach, osiągnięciach, dorobku czy charakterze lub zainteresowaniach i talentach. To również próba zrozumienia człowieka – jego postępowania i decyzji (na przykład) poprzez analizę przyczyn, które ukształtowały w nim określone cechy, skłonności, nałogi, przyzwyczajenia, które wywołały w nim takie, a nie inne mechanizmy obronne, charakterystyczne dla postawy pozbawionej zaufania i otwartości, a rozbudowanej o nadmierną podejrzliwość, ostrożność, wrogość i potrzebę utrzymania stanu samotności. Tolerancja natomiast – według definicji „Słownika wyrazów obcych” opublikowanego w Warszawie w 2009 roku przez Wydawnictwo Naukowe PWN – to nic innego jak „przyznawanie innym prawa do wyznawania odmiennych poglądów i postępowania zgodnie z nimi, czasem (!) przeradzające się w pobłażanie dla nagannych zachowań” (s. 929).
Zatem!,
mieszkając w sąsiedztwie (np.) osoby nadużywającej alkoholu czy uzależnionej do innych środków odurzających, ale nie będącej agresywną wobec otaczającego ją środowiska i tym samym nie stanowiącą żadnego zagrożenia dla kogokolwiek, nie muszę w jakikolwiek sposób interweniować, nie muszę okazywać tej osobie żadnego zainteresowania i serdeczności, nie muszę swą postawą szczerze sympatycznego, miłego sąsiada lub sąsiadki spróbować zmotywować tę osobę do zmian na lepsze i starać się jej pomóc, gdy ta ośmielona moją otwartością o tę pomoc poprosi?!...
Zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami tolerancji mam pełne prawo pozostać człowiekiem obojętnym wobec wszystkich i wszystkiego, co z owymi wszystkim związane. W końcu każdy może wyznawać odmienne poglądy, posiadać odmienne zainteresowania, upodobania, hobby, każdy może postępować według własnego widzimisię, więc w świetle owego ogólnie zakorzenionego przywileju nie pozostaje mi nawet nic innego jak być nierzadko pobłażliwym wobec niekiedy i! nagannych zachowań.
Jakim zatem prawem współcześni kreatorzy towarzyszącego mi świata żądają ode mnie tolerancji, naruszając moją prywatność, poddając mnie osądowi i oskarżając o brak miłości bliźniego, brutalnie zmuszając mnie do sprzeniewierzenia się własnemu sumieniu i bluźnierczo powołując się w owym ohydnym oskarżeniu na Słowa, wypowiedziane przez Chrystusa, który, w przeciwieństwie do nich!, nakazuje mi być troskliwą i dbałą o drugiego człowieka w kontekście jego zbawienia i życia wiecznego w Królestwie Niebieskim?! Jakim prawem rzeźnicy świętości przywłaszczają sobie kompetencje, jakie są Mądrością, Sprawiedliwością i Miłosierdziem Boga?! Kim są ci, którzy stają w obronie prawa do aborcji, eutanazji, którzy szastają ludzkim życiem i licytują ludzkość poddając aukcji starych czy chorych lub niepełnosprawnych i upośledzonych, humanizują zwierzęta, depcząc Ojcowski przywilej, będący bezdyskusyjnym prawem do TEGO, by człowiek „panował nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1,26)?! Czy bratobójca ma prawo pouczać mnie o Przykazaniu Miłości, zarzucając mi brak tolerancji a tym samym i zarzucając mi zaniedbanie wspomnianego Przykazania, a jednocześnie bluźnierstwo i bałwochwalstwo?!
Człowiek kochający Boga zawsze będzie kochał bliźniego i traktował go z szacunkiem oraz dbałością wszystkiego, co w nim dobre dla jego dobra – zbawienia i życia wiecznego w Królestwie Niebieskim. Ze względu na MIŁOŚĆ właśnie prawdziwy chrześcijanin okaże serdeczność, wyrozumiałość, zaangażowanie w istotę ludzką – w nią jako osobę, dziecko Ojca Wszechmogącego. Ze względu na MIŁOŚĆ właśnie nie będzie człowiekiem tolerancyjnym wobec poglądów, orientacji, przekonań czy działań, które w Piśmie Świętym Bóg jednoznacznie nazywa grzechem. Ze względu na MIŁOŚĆ nie przyzna innym prawa do popełniania owych grzechów i nie okaże pobłażliwości wobec nagannych zachowań. Człowiek kochający Ojca Niebieskiego ze wszystkich swoich sił, całą swoją duszą i całym swoim umysłem, a także i miłujący bliźniego swego jak siebie samego zawsze będzie szczerze zaangażowany w osobę, jako jednostkę powołaną do świętości a tym samym do życia wiecznego. Miłość bowiem jest umiejętnością sięgania wzrokiem w odległą przyszłość, której granic nie są w stanie wytyczyć horyzonty na przyziemność skazanego czasu. Tolerancja zaś jest jedynie krótkowzroczną ułomnością starannego dbania o wygodę tego, co tu i teraz. Nie powołujcie się więc kreatorzy doczesnej i nędznej imitacji raju na ziemi na Przykazanie Miłości, żądając od chrześcijan aprobaty waszych poglądów, orientacji, ideologii i bardzo często nagannych zachowań Bogu niemiłych i nazwanych przez Pana naszego grzechem nierzadko obrzydliwym, gdyż tolerancja, o którą tak usilnie i zawzięcie walczycie, jako o kamień węgielny waszych złudzeń, nie ma nic wspólnego z Miłością. Chrześcijanin bowiem kocha człowieka, ale nie akceptuje! jego grzechu, gdyż ma świadomość, że grzech to śmierć i potępienie. Wy natomiast tolerujecie wszystko, co ludzkie (?!) i co nie wydające się obce (?), depcząc ludzką godność, degradując człowieczeństwo a humanizując zwierzęta, którym oddaje się większą cześć i chwałę niż Samemu Panu i Bogu wszelkiego stworzenia.
Miłość to Chrystus. Tolerancja to bardzo często trwanie w grzechu, bo chociażby nawet obojętności wobec tego, co złe i Panu Bogu niemiłe nie można przecież nazwać inaczej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz