sobota, 6 października 2018

POWOŁANI A WYBRANI


„Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę! Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie.” Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami. Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych.”
(Mt 22,1-14)

Wczorajszego dnia przeczytałam fragment Ewangelii według świętego Łukasza, w którym Pan posyła „wybranych siedemdziesięciu dwu po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał”, by ci, jak „owce między wilkami, bez trzosa ani torby, ani sandałów wchodzili do domu, mówiąc najpierw: „Pokój temu domowi”, i by – jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju – w tym samym domu zostali, jedząc i pijąc, co będą mieli”; prosząc jednocześnie, by owi wybrani wysłani w drogę, „jeśli do jakiegoś miasta wejdą, a nie zostaną przyjęci, wyszli na jego ulice, mówiąc: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam”, oraz zaznaczając, iż „Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu” (Łk 10,1-12)…
Dzisiejszego poranka natomiast skupiłam się na słowach Pisma Świętego, stanowiących surowe ostrzeżenie adresowane przez Boga do „nie pokutujących miast”. We wspomnianych słowach, stanowiących treść Ewangelii według świętego Mateusza, Pan obnaża kipiący w Nim gniew, będący owocem rozczarowania i bólu Ojcowskiego Serca zranionego krnąbrnością oraz zatwardziałością mieszkańców owych miast, krzycząc: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! (…) A ty, Kafarnaum, czy do nieba masz być wywyższone?” i ostrzegając równocześnie poprzez stanowcze wyjaśnienie, iż „gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które w Korozain i w Betsaidzie się dokonały, już dawno w worze i popiele by się nawróciły; gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w Kafarnaum się dokonały, przetrwałaby aż do dnia dzisiejszego, dlatego też „Tyrowi i Sydonowi oraz ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż wymienionym wyżej miastom” (Mt 11,20-24)…
Kto zatem dostanie się do Królestwa Niebieskiego? Kto otrzyma łaskę Bożego Miłosierdzia, by móc cieszyć się owym zaszczytnym przywilejem?
Nie ukończyłam żadnych studiów teologicznych, nie mam absolutnie żadnego przygotowania we wspomnianej dziedzinie, więc mogę się mylić, ale mam w sercu nieodparte wrażenie, że wyżej przytoczone fragmenty są odpowiedzią na zaprezentowane zagadnienie. Przekonana jestem, iż Pan Bóg wszystkich ludzi, bez względu na ich pochodzenie czy wyznanie, powołuje do świętości, zapraszając ich do nawrócenia, gdyż od Niego pochodzą i przez Niego są stworzeni oraz szczerze kochani jak dzieci przez Ojca. Ze względu na owe pokrewieństwo zaprasza więc wszystkich bez wyjątku do Królestwa Niebieskiego, czego potwierdzeniem jest zaproszenie na ucztę weselną. W związku z powyższym słowami Ewangelii zwraca się do sług Swoich - chrześcijan, prosząc: „Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie” (Mt 22,9), z „siedemdziesięciu dwu wybranych posyła po dwóch do każdego miasta i do każdej miejscowości, dokąd sam przyjść zamierza” (Łk 10,1), nakłada na wierzących w Chrystusa obowiązek głoszenia Dobrej Nowiny poprzez świadectwo ich codziennego, często prostego, bo pozbawionego „trzosa, torby czy sandałów”, ale jakże pięknego, bo pełnego Ojcowskiej Miłości życia. Posiadam również przekonanie, że każdy człowiek, zamieszkujący Ziemię, ma w sobie cząstkę swego Stwórcy. W końcu Bóg ukształtował ludzi na własny wzór i podobieństwo. W związku też z tym nie odczuwam wątpliwości, że zaproszenie na weselną ucztę – na ucztę królewską otrzymuje każdy bez względu na cokolwiek z nim związanym. Listonoszami, którzy są zobowiązani dostarczyć owo zaproszenie, są zaś wszyscy wierzący w Jezusa Chrystusa i Jemu służący wypełnianiem woli Ojca Niebieskiego.
Naturalnie żaden chrześcijanin nie może odpowiadać i ponosić konsekwencji za decyzje podejmowane przez zaproszonych do Królestwa Niebieskiego. Słudzy Pana są jedynie zobowiązani do świadczenia o Chrystusie poprzez życie zgodne z Nauką i Prawem Boga Ojca – życie zgodne z Prawdą. Zadaniem każdego chrześcijanina jest bowiem podróż do miast i miejscowości, do których Pan zamierza się udać. Mają obowiązek wyjść na rozstaje drogi, by zaprosić na ucztę weselną wszystkich napotkanych poprzez głoszenie Dobrej Nowiny, poprzez świadectwo Bożej Miłości i Dobroci własnym, codziennym życiem, poprzez gorliwą modlitwę za każdego człowieka, mijanego na szlaku doczesności ludzkiej pielgrzymki do Królestwa Niebieskiego. Naturalnie żaden chrześcijanin nie może odpowiadać i ponosić konsekwencji za decyzje innych, ponieważ dusze zaludniające Ziemię posiadają daną im przez Króla wolną wolę, więc tym samym są zobowiązani samodzielnie dźwigać wszelkiego rodzaju skutki wynikające z dokonywanych wyborów czy podejmowanych czynów. Zatem od każdego z nas zależy, czy przyjmiemy zaproszenie na ucztę królewską, czy ubierzemy szaty weselne i będziemy radować się życiem wiecznym oraz szczęściem przy suto zastawionym stole wspólnie z Ojcem Niebieskim, czy raczej wrócimy na pole lub do własnego kupiectwa, albo znieważymy sługi Pana i zabijemy wysłanników Jego, skazując się na potępienie i ciemności, „gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów”?...
W wyżej przedstawionych fragmentach poszczególnych Ewangelii Bóg odsłania Miłosny Ogień Swego Miłosierdzia. Na ucztę królewską zaprasza bowiem wszystkich ludzi bez wyjątku, absolutnie wszystkich!. Jednocześnie jednak Pan demonstruje Swą drugą, bardzo ważną cechę, którą dzisiejszy świat pomija adorując jedynie Boga poprzez wiarę w Jego bezgraniczne Miłosierdzie, a mianowicie Sprawiedliwość. Zatem – w moim skromnym odczuciu – na sądzie ostatecznym nie będzie ludzi traktował w sposób pobłażliwy i łagodny, wybaczający absolutnie wszystko, kiedy tylko człowiek poprosi o ułaskawienie. Uważam nawet, że na pewno surowo, ale sprawiedliwie weźmie pod uwagę ludzkie oddanie i szczerość serca. Przykładem i równocześnie ostrzeżeniem, potwierdzającymi słuszny kierunek moich przemyśleń, jest chociażby postawa jednego z zaproszonych na ucztę królewską gości, który to nie miał szaty weselnej i który to został związany oraz „wyrzucony na zewnątrz, w ciemności, gdzie jest tylko płacz i zgrzytanie zębów”. Wspomniana szata weselna jest (w moim odczuciu) symbolem ludzkiego stosunku do Króla – ludzkiego zaangażowania w relacje z Bogiem w codziennym życiu rodzinnym, zawodowym, prywatnym, towarzyskim, więc… albo człowiek traktuje Ojca Niebieskiego poważnie i z miłością poprzez dokonywanie wszelkich starań w wypełnianiu Jego woli, albo Go toleruje i akceptuje, oszukując i zwodząc niby to uległością i modlitwą, oddaniem i wiernością, które w rzeczywistości okazują się jedynie lisią metodą na osiągnięcie egoistycznie pożądanych korzyści.
Bóg wyraźnie zaznacza, że ci, którzy poznali Jego Dobroć poprzez cuda mające miejsce „w Korozain, Betsaidzie czy Kafarnaum” a którzy okazali mu zatwardziałość serc i obojętność będą znacznie surowiej sądzeni niż mieszkańcy „ziemi sodomskiej”, którym w ogóle nie było dane spotkać w codziennym zgiełku nędznego życia Ojca Niebieskiego.
Zatem wszyscy jesteśmy powołani do świętości – do Królestwa Niebieskiego. W chwili naszych narodzin, w momentach zwykłej codzienności wszyscy otrzymujemy zaproszenie na ucztę królewską. Wszyscy bowiem jesteśmy powołani! bez względu na pochodzenie, wyznanie, wygląd czy światopogląd. Teraz tylko od nas samych zależy, czy staniemy się wybrani, czy przyjmując zaproszenie na ucztę królewską potraktujemy Boga poważnie z miłością i szacunkiem, dokonując wszelkich starań, by wypełnić Jego wolę w codziennym, doczesnym życiu, a więc czy ubierzemy się w weselne szaty okazując własne i szczere oddanie Królowi w akcie prawdziwych, niezakłamanych relacji, łączących dziecko z Ojcem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz