„Jezus
powiedział do swoich uczniów: Nie sądźcie, że przyszedłem zmienić Prawo, albo
Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam:
Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni
się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek
więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak
ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy
wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.”
(Mt
5,17-19)
Prawo… Prawo wyryte na kamiennych tablicach, które
Mojżesz zniósł z góry Synaj, które jest formą przymierza zawartego przez Boga z
Izraelem, które stanowi literalny rodzaj drogowskazu, wyznaczającego szlak
ludzkiej wędrówki drogami doczesności – szlak prowadzący do zbawienia, do życia
wiecznego, do Królestwa Niebieskiego, do Domu Ojca, czekającego na Swe dzieci z
Miłością szeroko rozpostartych ramion, z tęsknotą… Prawo uwzględniające zakazy
i nakazy, oddzielające ową wyraźną granicą dobro od zła – to, co Panu miłe, od
tego, co się Panu nie podoba i co jest pokusą zwodzącą człowieka na potępienie,
na całkowitą zgubę i zagładę, wyniszczenie i śmierć, cierpienie i bolesną
samotność… Prawo jako Nauka Jezusa Chrystusa – Syna Bożego Jednorodzonego,
„który jest przez Boga umiłowany i którego winniśmy słuchać” (Mk 9,2-10)…
Czy wypełniamy owe Prawo i uczymy wypełniać wolę
Ojca Wszechmogącego? Czy dostosowujemy się do zasad i Nauki Chrystusa,… czy
może raczej bawimy się w znoszenie przykazań, choćby tych najmniejszych,
poprzez nadużywanie ludzkich zdolności do nadinterpretacji i do akceptacji
wszystkiego, co człowiekowi miłe, a co według Boga niegodne i obrzydliwe? Czy
nie nadużywamy Bożego Miłosierdzia i czy nie ignorujemy Bożej Sprawiedliwości?
Czy dbamy o Miłość Ojca Niebieskiego, czy raczej o narcystyczne zaspokojenie
osobistych potrzeb bycia kochanym przez rzesze zwolenników oraz miłośników
zagłaskiwanych na śmierć dłonią niebezpiecznej tolerancji? Czy „chronimy się do
Pana”, czy może „idziemy (tłumem) za obcymi bogami, pomnażając własne udręki”
(Ps 16)?...
Przeraża mnie współczesny świat. Mam nieodparte
wrażenie, że zalewa nas fala usilnego doszukiwania się we wszystkich i we wszystkim
Boga, którego Miłość i Miłosierdzie są nieustannie nadużywane i wykorzystywane
do usprawiedliwiania, jak też rozgrzeszania wszystkich oraz wszystkiego, co nie
jest zgodne z zapisem Prawa. Mam nieodarte wrażenie, że przez megafon
bezgranicznej tolerancji rozbrzmiewają wszem wobec wygłaszane nauki, iż
wszelkie ludzkie stworzenie bez względu na wyznanie i religię wierzy w Tego
Samego Boga i czci Tego Samego Boga.
Jeśli tak jest naprawdę, to dlaczego poszczególne
bóstwa nie wykazują tych samych cech Pana naszego Stworzyciela Nieba i Ziemi,
które uwzględniają Główne Prawdy Wiary?!
Dziś stoimy w obliczu dbałości o poprawność
polityczną i religijną. Zacieramy wszelkie granice i różnice, tracąc
wyrazistość i przejrzystość ładu oraz porządku opisanego przecież w Piśmie
Świętym, tracąc wartości, zatracając tożsamość i osobowość, sprzedając za
nędzne miedziaki poczucie bezpieczeństwa oraz szczęścia. Topimy się we
wszechogarniającym nas chaosie. Dziś bowiem trudniej określić, co jest dobre, a
co złe; co jest dopuszczalne, a co karygodne. Tolerancja bowiem tworzy czysto
ludzką interpretację słusznych (?!) zasad kształtujących prawidłowe (?!) i
poprawne (?!) relacje społeczne oraz wprowadza czysto ludzkie reguły
codziennego życia, uformowane na podstawie zaspokajania odczuwanych potrzeb.
Dziś człowiek stoi na podium Boga. Dziś bowiem według natury i według potrzeb
człowieka kształtowane jest obowiązujące prawo.
Czy to jest ścieżka, której kierunek miły jest Panu
Bogu i który jest zgodny z wolą Ojca?
Kiedy widzę autorytety,
zwrócone twarzą w stronę Mekki i modlące się w meczetach w towarzystwie
muzułmanów - autorytety, które winny wypełniać Boże Prawo i uczyć innych
wypełniania owego Prawa, słyszę rozpaczliwy krzyk myśli, powtarzającej w
rozgoryczeniu i w akcie szczerego ubolewania oraz lamentu ranionego sumienia jedno,
niezwykle ważne dla mnie przykazanie: „Nie
będziesz miał bogów cudzych przede Mną!, Nie będziesz miał bogów cudzych przede
Mną!!”...
Komu owe autorytety
oddają cześć?!,… przed kim chylą czoło?... Za kim ufnie należy pójść, ucząc się
od niego wypełniania i przestrzegania Prawa – za Aronem, który uległ kaprysom
aroganckiego, zdradliwego tłumu i wyraził zgodę na kult cielca odlanego ze
złota, podążając tym samym za duchem czasu, czy za Mojżeszem, który rozgniewany
nieokiełznanym, bluźnierczym ludem pozostał wierny Bogu, ufnie dał się porwać Duchowi
Świętemu (Wj 32)? Za kim winniśmy pójść w naśladowaniu czynów i wypełnianiu
woli Pana – za Jezusem jako Synem umiłowanym przez Ojca Wszechmogącego czy za
Mohametem?
Nie
będziesz miał bogów cudzych przede Mną!
Nie mogę pozbyć się
nieustannego, dobitnego powtarzania wyżej przytoczonego przykazania Bożego
Prawa, kiedy ocieram się o autorytety winne wypełniania owego Prawa i uczenia
przestrzegania zasada tegoż Prawa, a pochylone w pokornej modlitwie (?) w
świątyni, w której chwali się Allaha i w której obcemu bóstwu oddaje się cześć.
Intencje być może są zaszczytne i piękne, ale… czy Boże, czy po prostu czysto ludzkie?
Niepokoi mnie
zaobserwowany fakt – to zauważone wydarzenie. Allah i Bóg nie są bowiem jedną i
tą samą osobą. Różnią się w niezwykle wyraźny i bezdyskusyjny sposób. Owe
diametralne różnice można uchwycić w każdym dokumentalnym filmie lub artykule
religioznawczym, odsłaniającym historię i tajniki Koranu jako tzw. świętej
księgi. Widoczne są one również w wypowiedziach konwertytów, którzy
zrezygnowali z islamu i którzy podążyli za głosem Jezusa Chrystusa, czego
potwierdzeniem może być chociażby rozmowa przeprowadzona przez Tomasza
Terlikowskiego z Sandrą Salomon. W celu weryfikacji wspomnianych różnic,
zaprzeczających przekonaniu, że muzułmanie i chrześcijanie są wyznawcami tego
samego Boga, mogłabym również zaproponować (jako jeden z wielu filmów) dokument
religioznawczy pod tytułem „The Koran”, którego realizatorem jest Antony Thomas
a który był emitowany przez National Geographic Channel. W owym wspomnianym
filmie przedstawiony portret Allaha w żaden sposób (w moim skromnym odczuciu) nie pasuje do rysów Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy
widzialnych i niewidzialnych. Bóg bowiem jest Trójcą Świętą. Istotę
doskonałości Pana Wszechmogącego potwierdzają Główne Prawdy Wiary, zaznaczając
i głosząc, że „są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty”. W
obliczu przedstawionej Prawdy należy wspomnieć, iż Allah jest jeden, jedyny i
niepodzielny. Muzułmanie nie uznają trzyosobowej natury boskiej i nie wyznają
wiary w Trójcę Świętą. Wyrażają przekonanie, że Allah jest bogiem
jednoosobowym, jednym i jedynym, niepodzielnym. Odrzucają również Prawdę,
głoszącą, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, „który stał się człowiekiem,
umarł na krzyżu i zmartwychwstał dla naszego zbawienia”, a który w islamie
traktowany jest jedynie jako nauczyciel i prorok, lecz znacznie mniej ważny od
Mahometa. Należy również wspomnieć , iż Bóg jest Miłosierny i Sprawiedliwy,
dlatego wymaga od własnych dzieci, by te „miłowały swoich nieprzyjaciół i
modliły się za tych, którzy ich prześladują” (Mt 5,43-44), by „przebaczały nie
siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,21-22). Allah natomiast wydaje
się być bogiem zdecydowanie bardziej wymagającym i bezwzględnym. Ową
zatwardziałość i bezwzględność, bezkompromisowość i stanowczość w surowym
traktowaniu człowieka potwierdza zapis znajdujący się na stronach Koranu, który
wskazuje prawo do zemsty, który w żaden sposób nie nawołuje do miłowania
nieprzyjaciół i do modlitwy za prześladowców. Potwierdzeniem wyszczególnionego
prawa jest wypowiedź Sheikha Khalida Tafesha, przytaczająca wspomniany zapis,
głoszący następujący obowiązek muzułmanina w relacjach konfliktowych: „a jeśli
kto odnosi się wrogo do was, to i wy odnoście się wrogo do niego, podobnie jak
on odnosi się wrogo do was”. Potwierdzeniem wspomnianej zatwardziałości i
bezwzględności jest również wypowiedź Sheikha Yousufa Saanei’a, zaznaczającego,
że „prawo zemsty za zbrodnię jest jednym z najdoskonalszych praw Koranu” – Koranu
będącego księgą pełną wskazówek, których odczytanie i interpretacja, zrozumienie
oraz zastosowanie zależą od osobowości, zdolności, wykształcenia, doświadczenia
i wrażliwości czytelnika; Koranu będącego zaprzeczeniem Pisma Świętego, przejrzyście
i wyraźnie wyjaśniającego, czym jest dobro a czym zło.
Kim zatem jest Allah a
kim jest Bóg?!, bo dla mnie to nie jest to ta sama osoba. Nie dostrzegam w owym
zestawieniu porównawczym żadnego podobieństwa. Jak zatem można mówić o wierze
muzułmańskiej i chrześcijańskiej jako wierze w Jednego, Tego Samego Boga?! Czy
możliwa jest żywa obecność podczas modlitwy w meczecie przed obliczem Allaha
bez zniesienia i tym samym złamania pierwszego przykazania, wyraźnie
żądającego: „Nie będziesz miał bogów
cudzych przede Mną!”?
Szanuję człowieka bez
względu na jego pochodzenie, wyznanie i religię, kolor skóry czy kulturę.
Szanuję człowieka!, ponieważ jest on – każdy z nas! – stworzeniem Boga Ojca
Wszechmogącego. Nie potrafię jednak zgodnie przyjąć wiadomości, że wszyscy
ludzie na różnorodnych szerokościach i długościach geograficznych mapy
czasoprzestrzeni, z różnorodnymi rytuałami religijnymi w monoteizmie czy
politeizmie – że my wszyscy, zaludniający planetę Ziemię, jesteśmy wyznawcami
Tego Samego Boga, tylko widzianego inaczej, opisywanego inaczej, nazywanego
inaczej, traktowanego inaczej. Nie jestem Aronem. Nie chcę iść z duchem czasu.
Nie chcę iść z falą nieokiełznanego, bluźnierczego tłumu. Nie zamierzam
pochylać się lub klękać przed cielcem odlanym ze złota, by oddać mu chwałę i
cześć jak Bogu. Pragnę być jak Mojżesz, który wiernie idzie za Duchem Świętym,
a nie za duchem czasu, który służy i oddaje się tylko Jednemu, Jedynemu Panu.
Pragnę iść za Jezusem Chrystusem. Pragnę kochać i modlić się za ludzi bez
względu na jakiekolwiek okoliczności, ponieważ pragnę mieć serce miłosierne i sprawiedliwe
oraz mądre, a tym samym podobne do Serca Miłosiernego oraz Sprawiedliwego Boga,
dlatego obserwując wydarzenia współczesnego świata, nieustannie zastanawiam
się: czy rzeczywiście „wypełniamy i uczymy wypełniać Prawo, czy raczej znosimy
przykazania”?...
Dokąd zmierzamy i komu tak
naprawdę oraz szczerze pragniemy służyć, i dla kogo pragniemy żyć?
Szanuję muzułmanów. Szanuję
prawo człowieka do podejmowania decyzji, do dokonywania wyborów. Nie zamierzam jednak
dać ponieść się dominującej współcześnie fali tolerancji wielowyznaniowości, opieczętowanej
przekonaniem, że wszelkie rytuały i religie służą wychwalaniu oraz wypełnianiu woli
Tego Samego Boga. Muzułmanie mają bowiem swojego Allaha, który nie jest tą samą
osobą, co mój Bóg. Muzułmanie mają Koran, a ja Pismo Święte – mamy więc dwie, różniące
się ścieżki codziennego życia.
Nie nawołuję do wrogości,
ale apeluję o rozsądek i ostrożność, o wierność i o wypełnianie Prawa Bożego, o
wiarygodne uczenie przestrzegania i wypełniania owego Prawa. „Miłujmy naszych nieprzyjaciół
i módlmy się za tych, którzy nas prześladują, abyśmy się stali synami Ojca naszego,
który jest w niebie, ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad
dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5,44-45),
ale – na litość Boską! – nie zatracajmy własnej godności i wartości w owym obowiązku
chrześcijańskim, myląc miłość i miłosierdzie z bezmyślną uległością oraz ślepą tolerancją.
Bądźmy czujni i mądrzy. Prośmy Boga o dary Ducha Świętego. Miłujmy nieprzyjaciół
i módlmy się za prześladowców, „nie dajmy się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajmy!”
(Rz 12,21), „przebaczajmy nie siedem, lecz siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,22)
ale nie sprzeniewierzajmy się bluźnierczo Bogu, stawiając cudzych bogów przed Nim,
oddając im honory, chwałę i cześć jak Temu Jednemu Jedynemu, który stworzył niebo
i ziemię, który jest Trójcą Świętą – Jednością w Trzech Boskich Osobach: Bogu Ojcu,
Synu Bożym i Duchu Świętym. Nie wygłaszajmy przekonania, że wszyscy: czy to chrześcijanie,
czy to muzułmanie, czy buddyści, wierzymy i służymy Temu Samemu Bogu, bo to (w moim
odczuciu serca i sumienia) nieprawda. Wszyscy bowiem jesteśmy stworzeniami Boga
Ojca Wszechmogącego, ale nie wszyscy Jego wiernymi dziećmi, wypełniającymi Jego
Prawo i żyjącymi według Jego woli. „Bądźmy miłosierni, jak Ojciec nasz jest miłosierny”
(Łk 6,36). Bądźmy też posłuszni Jego Prawu, wypełniajmy i uczmy wypełniać przykazania,
a nie bawmy się w ich znoszenie czy nadinterpretację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz