„Plastusiowy pamiętnik” Marii Konopnickiej wzbudził
w moim synu pragnienie posiadania takiej plastelinowej maskotki, którą wykonał
samodzielnie. W lawinie odczuwanych inspiracji postanowił również zrobić domek
z tekturowego pudełka. Wspólnie przystąpiliśmy więc do realizacji owego
architektonicznego przedsięwzięcia. Pudełko po butach przekształciliśmy w
kilkupokojowe mieszkanie. Każde pomieszczenie wyposażyliśmy w odpowiednie meble
i urządzenia, które wykonywaliśmy z różnorodnych materiałów.
- Teraz – zaznaczyła moja kochana pociecha – Plastuś
będzie oglądał telewizję. – uśmiechnęłam się, obsypując mądrą główkę syna
pocałunkami – Mamo, - zapytał po chwili – jak to jest, że Pan Bóg wszystko
widzi i wszystko wie? Przecież to jest – stwierdził zaraz – niemożliwe. My na
przykład – wyjaśnił – nie mamy pojęcia, co teraz robi tata, bo go tutaj w
pokoju z nami nie ma…
- No, tak, - odpowiedziałam – ale my jesteśmy tylko
ludźmi, a Pan Bóg to Pan Bóg.
- Ale stworzył nas na Swoje podobieństwo, - zauważył
– więc skoro jest do nas podobny, to też nie wie wszystkiego tak, jak my nie
wiemy. On wcale nie jest taki mądry. – wtrącił pewnie.
- Kto stworzył świat i wszechświat, wszystko to, co
istnieje? – zapytałam.
- Pan Bóg przecież. – odpowiedział bez wahania i
zastanowienia.
- A, kto ulepił Plastusia?
- Ja ulepiłem. – odparł z zadowoleniem.
- No, widzisz. – uśmiechnęłam się – Ty ulepiłeś
Plastusia i zrobiłeś dla niego dom, by miał gdzie mieszkać. Pan Bóg stworzył
świat, wszechświat, każde istnienie. Ty patrzysz na swojego Plastusia z góry.
Pan Bóg patrzy na nas z góry. Ty widzisz dokładnie wszystko i wiesz, co się
dzieje w mieszkaniu Plastusia i co się z nim dzieje. Podobnie jak Pan Bóg. On
na wszystko, co stworzył, patrzy z góry i dlatego właśnie wszystko wie, co i
gdzie oraz z kim lub czym się dzieje.
- Wie nawet, co się stanie? – zapytał mnie syn.
- A, ty wiesz, co za chwilę będzie robił twój
Plastuś?
- Tak. – odparł pewnie.
- Dokładnie tak samo jak Pan Bóg. – odpowiedziałam
zadowolona – On też wie, co zrobiliśmy i będziemy robić…
- Ja wiem, bo ja swoim Plastusiem kieruję! – odparł
obrażony, marszcząc gniewnie brwi – Mój Plastuś by nic nie zrobił, gdybym nim
nie kierował.
- Kochanie, - odparłam – Pan Bóg daje nam moc
samodzielnego wykonywania różnych czynności i podejmowania różnych decyzji. Ta
moc to Duch Święty, dzięki któremu możemy być niezależni, to nasza władza nad
nami samymi, nad naszym ciałem. Ludzie są troszkę inaczej skonstruowani przez
Pana Boga niż twój Plastuś, bo przecież nasze ciało nie jest z plasteliny…
- Ale jak on wie, - wtrącił gniewnie – że zrobimy
coś głupiego i coś bardzo niedobrego, to nie może nas powstrzymać?
- Każdego, kto wierzy w Boga i kto Go bardzo uważnie
sługa, kto ma otwarte i przepełnione miłością serduszko, Ojciec Niebieski
powstrzymuje od zła…
- Innych też mógłby powstrzymać!, – zaprotestował –
żeby chronić wszystkich przed tym, co jest niedobre.
- Wyobraź sobie, - poprosiłam – że teraz ktoś puka
do drzwi naszego mieszkania… Chciałbyś, aby wszedł, wyważając drzwi mocnym
kopnięciem, zanim ty zdążysz przekręcić klucz?
- Tak nie można! – zaprotestował – Trzeba grzecznie
poczekać, aż ktoś otworzy drzwi. To jest włamanie, przestępstwo. – wyjaśnił.
- A, no właśnie. – klasnęłam w dłonie – Pan Bóg jest
za dobrze wychowany. On puka i grzecznie czeka, aż ktoś otworzy mu drzwi
swojego serduszka, by wpuścić Go do środka i by z Nim żyć w zgodzie. On nie
wyważa drzwi mocnym kopnięciem i nie wdziera się do czyjegoś życia wbrew woli
gospodarza. Pan Bóg puka do drzwi i grzecznie czeka, aż zostaną one chociaż
uchylone.
Iluż na świecie jest niesłyszących owego pukania do
drzwi? Iluż jest pogrążonych w codziennych obowiązkach? Iluż uczestniczy w
maratonie kariery i samorealizacji, nie zwracając na nikogo i na nic uwagi?...
Iluż, na dźwięk pukania, podchodzi do drzwi z ręcznikiem na mokrej głowie,
wołając: „Chwileczkę!” i powtarzając w myślach nerwowym rytmem niezadowolenia:
„Nie jestem gotowa… nie jestem gotowy…, że też musiał przyjść akurat teraz…”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz