poniedziałek, 15 stycznia 2018

JEZUS TO JA

Widzę już lawinę oskarżeń o bluźnierstwo walącą na mnie furgonami zgniłych, cuchnących pomidorów, bo przecież jakim prawem piszę o sobie w tak zaszczytny sposób?! – ja, grzesznica i brudas, porównuję się, albo nawet utożsamiam się właśnie z Kimś tak nieskazitelnym, wielkim, doskonałym, miłosiernym. Jakim prawem?!
Nie dostrzegam w przytoczonym określeniu żadnej zdrożności ani grzechu, ponieważ patrzę na siebie nie przez pryzmat doskonałości i nieskazitelności, a przez więź egzystencjalnego uzależnienia. Absolutnie. Zrozumiałam bowiem, podczas Mszy Świętej u Jezuitów w Łodzi, że Jezus jest mną, ponieważ: bez Niego ja w ogóle nie istnieję, bez Niego mnie nie ma, bez Niego jestem niczym, ponieważ: On znał mnie już doskonale zanim ja powstałam, zanim się narodziłam, zanim byłam siebie świadoma w jakikolwiek sposób, ponieważ: to właśnie On mnie kształtuje na człowieka, jakiego pragnie we mnie widzieć i mieć. Zatem poznając Jezusa, poznaję samą siebie, szanując Jezusa, szanuję samą siebie, kochając Jezusa, kocham samą siebie, a znajdując się w tym jakże wyjątkowym stanie wewnętrznej harmonii (każdy psycholog to potwierdzi) staję się osobą szczęśliwą, bo zaspokojoną i bezpieczną. Zrozumiałam, że krocząc przez życie codziennych zmagań z losem śladami Chrystusa, idę w kierunku sensu istnienia, prawdy absolutnej, wolności i zgody. Nie ma nic piękniejszego jak możliwość zobaczenia siebie w Jego źrenicach.
JEZUS to TY,
zatem, jeśli pragniesz być człowiekiem szczęśliwym, poznawaj Jezusa, by poznać siebie, szanuj Jezusa, by nie zatracić szacunku do samego siebie, kochaj Jezusa, by móc zaakceptować własne wady i docenić zalety, a w konsekwencji by pokochać siebie takim, jakim się jest i by znaleźć siłę oraz inspirację na to, by jutro lub nawet jeszcze dziś być kimś jeszcze lepszym.

JEZUS to MY.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz