„Wówczas
arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy, należący do stronnictwa saduceuszów,
pełni zazdrości zatrzymali Apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia.
Ale w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich
powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia!”.
Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni i nauczali. Tymczasem arcykapłan i
jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę synów Izraela. Posłali do
więzienia, aby ich przyprowadzono. Lecz kiedy słudzy przyszli, nie znaleźli ich
w więzieniu. Powrócili więc i oznajmili: „Znaleźliśmy więzienie bardzo
starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak
nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo.”. Kiedy dowódca straży świątynnej i
arcykapłani usłyszeli te słowa, nie mogli pojąć, co się z nimi stało. Wtem
nadszedł ktoś i oznajmił im: „Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia,
znajdują się w świątyni i nauczają lud.”.Wtedy dowódca straży poszedł ze
sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich
samych nie ukamienował. Przyprowadziwszy ich stawili przed Senhedrynem, a
arcykapłan zapytał: „Zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię, a
oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego
Człowieka?”. „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” – odpowiedział Piotr i
Apostołowie.”
(Dz
5,17-29)
Powołując się na przytoczony wyżej fragment
Dziejów Apostolskich, św. Tomasz z Akwinu wyraźnie i dobitnie zaznacza, iż „nie wolno być posłusznym wobec
przełożonego, jeśli to jest sprzeczne z przykazaniem Bożym”. Zatem, jeśli
ktokolwiek zauważy jakąkolwiek nieprawość i bluźnierstwo czy to w wygłaszanym
słowie, czy w postępowaniu, bez względu na zajmowaną pozycję społeczną w
hierarchii Kościoła Katolickiego ma,
nie tylko prawo, ale i obowiązek!
zwrócenia uwagi osobie, sprzeniewierzającej się swemu Panu, nawet!, jeśli ową
osobą popełniającą ów grzech byłby duchowny stojący na najwyższym szczeblu
władzy kościelnej, gdyż tylko taka postawa człowieka, odważnie stojącego na
straży Prawa i tym samym woli Ojca Wszechmogącego – Stworzyciela Nieba i Ziemi,
może ocalić od potępienia dusze, znajdujące się pod opieką duszpasterza,
dopuszczającego się świętokradztwa i herezji, a i samego duszpasterza ma szansę
nakłonić do refleksji oraz do przeprowadzenia skrupulatnego, bezkompromisowego,
więc szczerego rachunku sumienia. Milczenie i lekceważenie, bagatelizowanie i
ignorowanie wdzierających się do liturgii – w ogóle do życia chrześcijańskiego
zakłamań to nic innego, jak odpowiedzialność za zbawienie towarzyszących nam
współbraci. Będąc ślepo posłusznym wobec duchownego, dopuszczającego się
bluźnierstwa, kosztem obowiązku wypełniania woli Boga, będącej zapisem
Dziesięciu Przykazań, ściągamy na siebie samych ciężki grzech, gdyż poprzez
pobłażliwość wobec nieprawego kapłana na własne ręce przyjmujemy krew
pławiących się w grzechu osób, podlegających opiece wspomnianego kapłana, któremu
to nie mamy odwagi zwrócić uwagi i pouczyć, wymagając od niego bycia w
Prawdzie. W konsekwencji przyjętego przez nas posłuszeństwa wobec przełożonego,
głoszącego i praktykującego herezję, a nie wobec Boga, zabijamy ostrzem
osobistego tchórzostwa oraz zaniedbania troski o bliźniego wszystkie dusze
ufnie podążające za duchownym splamionym świętokradztwem, bałwochwalstwem i
wszystkim, co w żaden sposób nie identyfikuje się z Ojcem Wszechmogącym.
Zatem!, w obliczu wyżej przytoczonego fragmentu Dziejów Apostolskich, jak
również w świetle wypowiedzi św. Tomasza z Akwinu, winniśmy przyjmować za
wyznacznik naszego codziennego postępowania i myślenia Słowo pochodzące z Pisma
Świętego, a nie z ust ludzkich. Mamy bowiem obowiązek być posłusznymi (przede
wszystkim!, lub niekiedy - tylko!) wobec Boga, a nie człowieka – nawet!, jeśli
ów człowiek obleczony jest w szaty papieskie, będące jedynym symbolem
identyfikującym jego powołanie, bo sprzecznym z jego myślą, mową i uczynkiem.
Absolutnie nie namawiam na oderwanie się
od Kościoła Katolickiego i nie podążam śladami Lutra, nawołując do samowolnego
stworzenia odrębnego stowarzyszenia czy wspólnoty, gdyż nie wyobrażam sobie
życia bez Jednego, Powszechnego, Apostolskiego Kościoła. Przedstawione przeze
mnie rozważania są rozpaczliwym apelem, wzywającym wszystkich chrześcijan do
otworzenia oczu, by widzieli dobro i zło, do otworzenia umysłów, by umieli
rozeznać, co jest zgodne z wolą Boga, a co wymierzone przeciwko Ojcu
Niebieskiemu, do otworzenia uszu, by potrafili wychwycić słowo herezji i
odrzucić zakłamanie od Słowa Pisma Świętego, do otworzenia serc, by mieli
odwagę stanąć w obronie Prawdy, nawet!, gdyby musieli zmierzyć się z
dostojnikiem kościelnym, opowiadając się po stronie Pana – Stworzyciela Nieba i
Ziemi.
Czas ADWENTU jest dla mnie czasem
refleksji i oczyszczenia duszy, a także modlitwy, gorliwej modlitwy za Kościół,
w którym kłębi się zakłamanie, pycha, strach, hipokryzja i potworna słabość. Z
jednej strony przyjmuję obecny stan za konieczny, by Słowo mogło stać się
ciałem, a więc by wypełnił się plan Boży, a z drugiej strony troskliwie
przyglądam się ogromnym rzeszom dusz, ślepo podążających za tym, co jest
wygodne, nowatorskie, nasycone humanizmem, ale nie wiarą oraz Mądrością i
Miłością naszego Pana. Bezradnie patrzę na stada owiec, prowadzonych na rzeź
pod sztandarem wymuszanego posłuszeństwa (przede wszystkim!) wobec księdza,
biskupa, kardynała, papieża, ale niekoniecznie Boga Ojca. W niemocy przyglądam
się rzeszom ludzi, deklarujących się jako chrześcijanie, ale w codziennym życiu
postępujących bardziej, jako humaniści, propagujący i szanujący ideał człowieka,
ale nie Pana Nieba i Ziemi, któremu istota ludzka, jako Jego stworzenie, winna
być Mu podporządkowana i posłuszna w imię Miłości oraz zbawienia – życia
wiecznego w Królestwie Niebieskim.
Kościół nasączony jest jadem pychy.
Adoruje bowiem człowieka, a nie Boga. Niesprawiedliwe i pełne zakłamania – w
moim skromnym, niedouczonym odczuciu, bo w żaden sposób nierównym teologicznej
wiedzy wynikającej ze znamienitych wykształceń wyedukowanych, wysoko
postawionych kapłanów – słowa samego papieża Franciszka, wygłoszone 7 czerwca
2017 roku, są przykrym i niezmiernie bolesnym potwierdzeniem wspomnianej
adoracji. Wymieniona głowa Kościoła Katolickiego – papież Franciszek – śmie
bowiem twierdzić, jak wspomina pan Christopher A. Ferrara na stronie
internetowej: https://scriptorium361.wordpress.com/2017/06/12/franciszek-bog-nie-moze-byc-bogiem-bez-czlowieka/
,iż „Ewangelia Jezusa Chrystusa wyjawia nam, że Bóg nie może obyć się bez nas:
nigdy nie będzie Bogiem bez człowieka, nie może On być bez nas – i to jest
wielka tajemnica”. W owych przytoczonych słowach płonie bluźnierczy ogień pychy
człowieka, domagającego się wręcz adoracji siebie, jako stworzenia, którego byt
zapewnia Stwórcy bycie Kimś ważnym. Gdyby przecież Bóg nie był Bogiem Sam z
Siebie, w Sobie i wobec Siebie, nie uczyniłby niczego – ani Nieba, ani Ziemi,
ani światła nie oddzieliły od ciemności, ani nie powołałaby do życia roślin i
zwierząt, ani też Adama czy Ewy. Gdyby to bycia Stwórcą i Ojcem Wszechmocnym
potrzebował człowieka, byłby niczym. Znaczyłoby to zatem, iż my, jako ludzie, bez
których Bóg nie może być Bogiem, jesteśmy samowystarczalni i tym samym
niezależni od Pana Nieba oraz Ziemi, a także jesteśmy istotami w ogóle Go nie
potrzebującymi. Z tego też powodu Kościół, jako struktura hierarchii
kapłańskich dostojników, żąda bezwzględnego posłuszeństwa wobec duchownych,
ignorując wpisany w życie chrześcijańskie obowiązek
bycia oddanym przede wszystkim Ojcu
Wszechmogącemu, co sygnalizuje nie tylko św. Tomasz z Akwinu, ale również
nakazują chociażby Dzieje Apostolskie i wypowiedź Samego Jezusa Chrystusa,
wyjaśniającego, że „Jego matką i Jego braćmi są ci, którzy słuchają słowa
Bożego i wypełniają je” (Łk 8,21). Z tego też powodu wszyscy duszpasterze,
pozostający wierni swemu Panu, są dziś uciszani, odsuwani, izolowani, potępiani
z tytułu niepodporządkowania się przełożonym i krytykowani, albo nawet i
wykluczani ze wspólnoty. Z tego również powodu dziś nie mamy już możliwości
bycia owcą w stadzie ks. Pawła Murzińskiego, o. Augustyna Pelanowskiego czy o.
Daniela Galusa i z tego powodu dziś mamy
przykrą konieczność bycia świadkami haniebnych incydentów, którymi poniżany i
upokarzany jest ks. Woźniak z Poznania, gnębiony przez „serdeczność” płynącą z
serc jego współbraci salezjanów, potrafiących nawet podczas sprawowania
Najświętszej Eucharystii przez wymienionego kapłana dać upust własnym emocjom
bez poszanowania chwili, będącej aktem czci oddawanej Samemu Bogu.
Kto zatem jest ważny? Kim jest Bóg, a
kim człowiek?
Kościół Katolicki pęka niczym stary,
zmurszały mur, trawiony grzybem zepsucia i pychy, bluźnierstwa i herezji.
Tworzą go kapłani oddani Bogu i wiernie Mu służący oraz ci, których trudno
nawet nazwać duszpasterzami. Znajdziemy w szeregach owej szlachetnej instytucji
duchownych wypełniających wolę Ojca Wszechmogącego i tym samym działających na
Jego chwałę i cześć, a także na pożytek nasz, jako rodziny w Jezusie Chrystusie
Panu naszym, oraz na pożytek Kościoła Świętego, ale znajdziemy w hierarchii
kościelnej i takich, którzy skupiają swą posługę na wywyższaniu i adorowaniu
człowieka kosztem Samego Stwórcy – Pana i Ożywiciela, dlatego musimy otworzyć
oczy, by widzieć wyraźnie dobro i zło, musimy otworzyć umysły, by rozeznać wolę
Boga, a nie intencję tłumu,, musimy otworzyć uszy, by wychwycić Prawdę a
odrzucić herezję, musimy otworzyć serca, by pozostać wiernymi Ojcu
Wszechmogącemu i by nie pójść ślepo za kimś, kto prowadzi naszą duszę na rzeź
piekielnego, wiekuistego przekleństwa, musimy
również gorliwą modlitwą wspierać
duszpasterzy, będących braćmi Jezusa Chrystusa, bo słuchających słowa Bożego i wypełniających je, by Kościół się
oczyścił i powstał na nowo pełen Światłości i Światła, Zwycięstwa i Chwały Pana
naszego w Trójcy Jedynego. Nie wolno nam odstępować od Stwórcy, bez którego tak
naprawdę to! nas by nie było, nie ma
i nie będzie. Nie wolno nam rezygnować z modlitwy i lektury Pisma Świętego,
byśmy nie zatracili świadomości w dążeniu do Prawdy i Życia Drogą, jaką jest
Sam Jezus Chrystus. Nie wolno nam porzucić Eucharystii z tytułu robaka, jakim
są bluźniercy, występujący w roli kapłanów, byśmy nie zaniedbali danego nam
przez Boga przywileju spożywania Krwi i Ciała Syna Człowieczego, a tym samym
dostąpienia życia wiecznego w Królestwie Niebieskim. Nie wolno nam potępiać
księży i wszystkich odrzucać, jako wrogów ludzkich dusz, bowiem jeden robak nie
czyni jabłka zgniłym i nieprzydatnym. Trwajmy więc na lekturze Pisma Świętego i
na modlitwie. Trwajmy w Eucharystii, nie odstępując w ten sposób od Boga i nie
narażając siebie na potępienie. Wspierajmy księży wiernych Panu i nie pozwólmy
by żar nienawiści do przeciwników Kościoła strawił piekielnym ogniem nasze
dusze. Stójmy na straży Bożych Praw i chrześcijańskich wartości. Podążajmy za
Maryją śladami Jezusa Chrystusa, którego winniśmy wszelkimi staraniami
naśladować.
ADWENT jest czasem, w którym powinniśmy
podjąć decyzję w sprawie kierunku naszego duchowego życia. ADWENT tegoroczny wydaje
się być ostatecznym momentem na określenie swojej postawy, byśmy mogli się narodzić
wraz z Dzieciątkiem Jezus jako prawdziwe, wierne dzieci Boga Ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz