czwartek, 17 grudnia 2020

ADWENT

„Wówczas arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy, należący do stronnictwa saduceuszów, pełni zazdrości zatrzymali Apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia. Ale w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia!”. Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni i nauczali. Tymczasem arcykapłan i jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę synów Izraela. Posłali do więzienia, aby ich przyprowadzono. Lecz kiedy słudzy przyszli, nie znaleźli ich w więzieniu. Powrócili więc i oznajmili: „Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo.”. Kiedy dowódca straży świątynnej i arcykapłani usłyszeli te słowa, nie mogli pojąć, co się z nimi stało. Wtem nadszedł ktoś i oznajmił im: „Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud.”.Wtedy dowódca straży poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich samych nie ukamienował. Przyprowadziwszy ich stawili przed Senhedrynem, a arcykapłan zapytał: „Zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego Człowieka?”. „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” – odpowiedział Piotr i Apostołowie.”

(Dz 5,17-29)

Powołując się na przytoczony wyżej fragment Dziejów Apostolskich, św. Tomasz z Akwinu wyraźnie i dobitnie zaznacza, iż „nie wolno być posłusznym wobec przełożonego, jeśli to jest sprzeczne z przykazaniem Bożym”. Zatem, jeśli ktokolwiek zauważy jakąkolwiek nieprawość i bluźnierstwo czy to w wygłaszanym słowie, czy w postępowaniu, bez względu na zajmowaną pozycję społeczną w hierarchii Kościoła Katolickiego ma, nie tylko prawo, ale i obowiązek! zwrócenia uwagi osobie, sprzeniewierzającej się swemu Panu, nawet!, jeśli ową osobą popełniającą ów grzech byłby duchowny stojący na najwyższym szczeblu władzy kościelnej, gdyż tylko taka postawa człowieka, odważnie stojącego na straży Prawa i tym samym woli Ojca Wszechmogącego – Stworzyciela Nieba i Ziemi, może ocalić od potępienia dusze, znajdujące się pod opieką duszpasterza, dopuszczającego się świętokradztwa i herezji, a i samego duszpasterza ma szansę nakłonić do refleksji oraz do przeprowadzenia skrupulatnego, bezkompromisowego, więc szczerego rachunku sumienia. Milczenie i lekceważenie, bagatelizowanie i ignorowanie wdzierających się do liturgii – w ogóle do życia chrześcijańskiego zakłamań to nic innego, jak odpowiedzialność za zbawienie towarzyszących nam współbraci. Będąc ślepo posłusznym wobec duchownego, dopuszczającego się bluźnierstwa, kosztem obowiązku wypełniania woli Boga, będącej zapisem Dziesięciu Przykazań, ściągamy na siebie samych ciężki grzech, gdyż poprzez pobłażliwość wobec nieprawego kapłana na własne ręce przyjmujemy krew pławiących się w grzechu osób, podlegających opiece wspomnianego kapłana, któremu to nie mamy odwagi zwrócić uwagi i pouczyć, wymagając od niego bycia w Prawdzie. W konsekwencji przyjętego przez nas posłuszeństwa wobec przełożonego, głoszącego i praktykującego herezję, a nie wobec Boga, zabijamy ostrzem osobistego tchórzostwa oraz zaniedbania troski o bliźniego wszystkie dusze ufnie podążające za duchownym splamionym świętokradztwem, bałwochwalstwem i wszystkim, co w żaden sposób nie identyfikuje się z Ojcem Wszechmogącym. Zatem!, w obliczu wyżej przytoczonego fragmentu Dziejów Apostolskich, jak również w świetle wypowiedzi św. Tomasza z Akwinu, winniśmy przyjmować za wyznacznik naszego codziennego postępowania i myślenia Słowo pochodzące z Pisma Świętego, a nie z ust ludzkich. Mamy bowiem obowiązek być posłusznymi (przede wszystkim!, lub niekiedy - tylko!) wobec Boga, a nie człowieka – nawet!, jeśli ów człowiek obleczony jest w szaty papieskie, będące jedynym symbolem identyfikującym jego powołanie, bo sprzecznym z jego myślą, mową i uczynkiem.

Absolutnie nie namawiam na oderwanie się od Kościoła Katolickiego i nie podążam śladami Lutra, nawołując do samowolnego stworzenia odrębnego stowarzyszenia czy wspólnoty, gdyż nie wyobrażam sobie życia bez Jednego, Powszechnego, Apostolskiego Kościoła. Przedstawione przeze mnie rozważania są rozpaczliwym apelem, wzywającym wszystkich chrześcijan do otworzenia oczu, by widzieli dobro i zło, do otworzenia umysłów, by umieli rozeznać, co jest zgodne z wolą Boga, a co wymierzone przeciwko Ojcu Niebieskiemu, do otworzenia uszu, by potrafili wychwycić słowo herezji i odrzucić zakłamanie od Słowa Pisma Świętego, do otworzenia serc, by mieli odwagę stanąć w obronie Prawdy, nawet!, gdyby musieli zmierzyć się z dostojnikiem kościelnym, opowiadając się po stronie Pana – Stworzyciela Nieba i Ziemi.

Czas ADWENTU jest dla mnie czasem refleksji i oczyszczenia duszy, a także modlitwy, gorliwej modlitwy za Kościół, w którym kłębi się zakłamanie, pycha, strach, hipokryzja i potworna słabość. Z jednej strony przyjmuję obecny stan za konieczny, by Słowo mogło stać się ciałem, a więc by wypełnił się plan Boży, a z drugiej strony troskliwie przyglądam się ogromnym rzeszom dusz, ślepo podążających za tym, co jest wygodne, nowatorskie, nasycone humanizmem, ale nie wiarą oraz Mądrością i Miłością naszego Pana. Bezradnie patrzę na stada owiec, prowadzonych na rzeź pod sztandarem wymuszanego posłuszeństwa (przede wszystkim!) wobec księdza, biskupa, kardynała, papieża, ale niekoniecznie Boga Ojca. W niemocy przyglądam się rzeszom ludzi, deklarujących się jako chrześcijanie, ale w codziennym życiu postępujących bardziej, jako humaniści, propagujący i szanujący ideał człowieka, ale nie Pana Nieba i Ziemi, któremu istota ludzka, jako Jego stworzenie, winna być Mu podporządkowana i posłuszna w imię Miłości oraz zbawienia – życia wiecznego w Królestwie Niebieskim.

Kościół nasączony jest jadem pychy. Adoruje bowiem człowieka, a nie Boga. Niesprawiedliwe i pełne zakłamania – w moim skromnym, niedouczonym odczuciu, bo w żaden sposób nierównym teologicznej wiedzy wynikającej ze znamienitych wykształceń wyedukowanych, wysoko postawionych kapłanów – słowa samego papieża Franciszka, wygłoszone 7 czerwca 2017 roku, są przykrym i niezmiernie bolesnym potwierdzeniem wspomnianej adoracji. Wymieniona głowa Kościoła Katolickiego – papież Franciszek – śmie bowiem twierdzić, jak wspomina pan Christopher A. Ferrara na stronie internetowej: https://scriptorium361.wordpress.com/2017/06/12/franciszek-bog-nie-moze-byc-bogiem-bez-czlowieka/ ,iż „Ewangelia Jezusa Chrystusa wyjawia nam, że Bóg nie może obyć się bez nas: nigdy nie będzie Bogiem bez człowieka, nie może On być bez nas – i to jest wielka tajemnica”. W owych przytoczonych słowach płonie bluźnierczy ogień pychy człowieka, domagającego się wręcz adoracji siebie, jako stworzenia, którego byt zapewnia Stwórcy bycie Kimś ważnym. Gdyby przecież Bóg nie był Bogiem Sam z Siebie, w Sobie i wobec Siebie, nie uczyniłby niczego – ani Nieba, ani Ziemi, ani światła nie oddzieliły od ciemności, ani nie powołałaby do życia roślin i zwierząt, ani też Adama czy Ewy. Gdyby to bycia Stwórcą i Ojcem Wszechmocnym potrzebował człowieka, byłby niczym. Znaczyłoby to zatem, iż my, jako ludzie, bez których Bóg nie może być Bogiem, jesteśmy samowystarczalni i tym samym niezależni od Pana Nieba oraz Ziemi, a także jesteśmy istotami w ogóle Go nie potrzebującymi. Z tego też powodu Kościół, jako struktura hierarchii kapłańskich dostojników, żąda bezwzględnego posłuszeństwa wobec duchownych, ignorując wpisany w życie chrześcijańskie obowiązek bycia oddanym przede wszystkim Ojcu Wszechmogącemu, co sygnalizuje nie tylko św. Tomasz z Akwinu, ale również nakazują chociażby Dzieje Apostolskie i wypowiedź Samego Jezusa Chrystusa, wyjaśniającego, że „Jego matką i Jego braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,21). Z tego też powodu wszyscy duszpasterze, pozostający wierni swemu Panu, są dziś uciszani, odsuwani, izolowani, potępiani z tytułu niepodporządkowania się przełożonym i krytykowani, albo nawet i wykluczani ze wspólnoty. Z tego również powodu dziś nie mamy już możliwości bycia owcą w stadzie ks. Pawła Murzińskiego, o. Augustyna Pelanowskiego czy o. Daniela Galusa i z tego  powodu dziś mamy przykrą konieczność bycia świadkami haniebnych incydentów, którymi poniżany i upokarzany jest ks. Woźniak z Poznania, gnębiony przez „serdeczność” płynącą z serc jego współbraci salezjanów, potrafiących nawet podczas sprawowania Najświętszej Eucharystii przez wymienionego kapłana dać upust własnym emocjom bez poszanowania chwili, będącej aktem czci oddawanej Samemu Bogu.

Kto zatem jest ważny? Kim jest Bóg, a kim człowiek?

Kościół Katolicki pęka niczym stary, zmurszały mur, trawiony grzybem zepsucia i pychy, bluźnierstwa i herezji. Tworzą go kapłani oddani Bogu i wiernie Mu służący oraz ci, których trudno nawet nazwać duszpasterzami. Znajdziemy w szeregach owej szlachetnej instytucji duchownych wypełniających wolę Ojca Wszechmogącego i tym samym działających na Jego chwałę i cześć, a także na pożytek nasz, jako rodziny w Jezusie Chrystusie Panu naszym, oraz na pożytek Kościoła Świętego, ale znajdziemy w hierarchii kościelnej i takich, którzy skupiają swą posługę na wywyższaniu i adorowaniu człowieka kosztem Samego Stwórcy – Pana i Ożywiciela, dlatego musimy otworzyć oczy, by widzieć wyraźnie dobro i zło, musimy otworzyć umysły, by rozeznać wolę Boga, a nie intencję tłumu,, musimy otworzyć uszy, by wychwycić Prawdę a odrzucić herezję, musimy otworzyć serca, by pozostać wiernymi Ojcu Wszechmogącemu i by nie pójść ślepo za kimś, kto prowadzi naszą duszę na rzeź piekielnego, wiekuistego przekleństwa, musimy również gorliwą modlitwą wspierać duszpasterzy, będących braćmi Jezusa Chrystusa, bo słuchających słowa Bożego i wypełniających je, by Kościół się oczyścił i powstał na nowo pełen Światłości i Światła, Zwycięstwa i Chwały Pana naszego w Trójcy Jedynego. Nie wolno nam odstępować od Stwórcy, bez którego tak naprawdę to! nas by nie było, nie ma i nie będzie. Nie wolno nam rezygnować z modlitwy i lektury Pisma Świętego, byśmy nie zatracili świadomości w dążeniu do Prawdy i Życia Drogą, jaką jest Sam Jezus Chrystus. Nie wolno nam porzucić Eucharystii z tytułu robaka, jakim są bluźniercy, występujący w roli kapłanów, byśmy nie zaniedbali danego nam przez Boga przywileju spożywania Krwi i Ciała Syna Człowieczego, a tym samym dostąpienia życia wiecznego w Królestwie Niebieskim. Nie wolno nam potępiać księży i wszystkich odrzucać, jako wrogów ludzkich dusz, bowiem jeden robak nie czyni jabłka zgniłym i nieprzydatnym. Trwajmy więc na lekturze Pisma Świętego i na modlitwie. Trwajmy w Eucharystii, nie odstępując w ten sposób od Boga i nie narażając siebie na potępienie. Wspierajmy księży wiernych Panu i nie pozwólmy by żar nienawiści do przeciwników Kościoła strawił piekielnym ogniem nasze dusze. Stójmy na straży Bożych Praw i chrześcijańskich wartości. Podążajmy za Maryją śladami Jezusa Chrystusa, którego winniśmy wszelkimi staraniami naśladować.

ADWENT jest czasem, w którym powinniśmy podjąć decyzję w sprawie kierunku naszego duchowego życia. ADWENT tegoroczny wydaje się być ostatecznym momentem na określenie swojej postawy, byśmy mogli się narodzić wraz z Dzieciątkiem Jezus jako prawdziwe, wierne dzieci Boga Ojca.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz