piątek, 19 kwietnia 2019

DOBRANOC


Idę za Tobą w cichości,
A oczy od łez mi toną.
Me ręce pełne czułości
Na pewno Cię nie dogonią.

Śladami stóp Twych odbitych
Krwi gęstej szkarłatną kroplą,
Sączącą się z miejsc przebitych,
Idę a oczy me mokną.

Wyciągam duszy ramiona,
Co chciałaby ciało zrzucić,
Co w żalu bezsilna kona
Połknięta przez tłumy ludzi.

Płatki Twej Krwi na mej dłoni
Podnoszę z czcią jak Twe Ciało
Wpatrzona w ciernie w Twej skroni…
Przeze mnie Ci się to stało.

Idę za Tobą w milczeniu
Z krzyżem wyrzutów na plecach
W Twoim kojącym mnie cieniu,
Który me drogi oświeca.

Idę chcąc dotknąć Twej stopy
Ustami mojej wdzięczności.
Czuję na twarzy Twe włosy
A w sercu ogień Miłości.

Idę przybita do Ciebie.
Nikt nigdy mnie tak nie kochał…
W źrenicach nazwanych niebem
Widzę jak Bóg wtedy szlochał.

Idę za Tobą mój Panie
I w każdym dniu zapominam,
Że zanim świt dniem się stanie
Na Krzyżu Ciebie rozpinam.

Wstyd dłońmi oczy zasłania.
Ból łzami duszę wyciska.
Mój Pan mnie Sobą osłania,
A odrzucają ludziska.

Pod Krzyżem trwam na kolanach
Wpatrzona w Twą Krew zastygłą.
Spraw bym nie była ta sama
I by mi życie obrzydło.

Chciałabym istnieć dla Ciebie
W Twoim wymiarze Miłości,
Nie pod, ale w samym Niebie
Poić się stanem radości.

Tyle już dla mnie cierpiałeś,
Tak wiele też poświęciłeś
I z potępienia wyrwałeś,
I Krwią mnie Swą uświęciłeś.

Trzymam Cię teraz w ramionach
Jak matka tuli pociechę.
Twe Ciało czuję jak kona
Z powodu zwanego grzechem.

Kładę swą skroń na Twe czoło.
Ustami spijam Krew z oczu.
Drżysz w mych objęciach jak gołąb
Chcący się wyrwać do lotu.

Wiem, że Twa śmierć jest zaśnięciem.
Nie mogę Cię w sobie trzymać.
Muszę się dzielić tym szczęściem,
Które się w Tobie zaczyna,

Więc biegnę w świat z Krwi płatkami
Na dłoniach w geście pokoju.
Niosę Cię w wozie z dzbankami
Wody na trud życia w znoju.

Pragnę być Twoim spojrzeniem,
Dotykiem Twojej czułości,
Rozdawać z Twym poświęceniem
Cień choćby Twojej Miłości.

Pragnę by wszyscy Cię znali,
By w Tobie widzieli wszystko,
O Tobie opowiadali
Pociechom swym nad kołyską.

Trzymam Cię w swoich ramionach
I czuję, że ta dziewczyna
Z przeszłości z Tobą wraz kona
I w Tobie życie zaczyna.

Dobranoc moja Miłości,
Ma duszo w Bożej oprawie.
Na rzęsach Twych sen zagościł…
Długo tu też nie zabawię.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz