czwartek, 14 marca 2019

TYLKO PRAWDA!


„A On rzekł do nich: „Wy jesteście z niskości, a Ja z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach waszych.”. Powiedzieli do Niego: „Kimże ty jesteś?”. Odpowiedział im Jezus: „Przede wszystkim po cóż do was mówię? Wiele mam w waszej sprawie do powiedzenia i do osądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdomówny, a Ja mówię wobec świata, co usłyszałem od Niego.”. A oni nie pojęli, że im mówi o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: „Gdy wywyższacie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba.”.
Kiedy to mówił wielu uwierzyło w Niego.
Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: „Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.”
(J 8,23-32)


Wczorajszego dnia oglądałam smutny film fabularny pod tytułem „Grâce à Dieu”, zrealizowany przez François Ozon a oparty na prawdziwej, przykrej historii dorosłych mężczyzn, którzy w dzieciństwie byli wykorzystywani seksualnie przez księdza...

Krwawiło mi serce, a dusza wrzeszczała w ogromnej rozpaczy: „tylko prawda was wyzwoli!”.
Gdzież podziała się Prawda w postawie hierarchów Kościoła, którzy musieli stanąć w obliczu grzechu pedofilii, molestowania seksualnego nieletnich chłopców przez kolegę – kapłana?! Gdzie podziała się Prawda?!
Zgodnie z nauką Katechizmu Kościoła Katolickiego „Kościół z Pisma Świętego czerpie swoje życie i swoją siłę” („Youcat”, s.24).
W tymże konkretnym!, i niezwykle przykrym momencie obrzydliwie grzesznych wydarzeń zabrakło obecności odważnego, który byłby zdolny podejść do owego Źródła siły i życia, by móc stanąć w Prawdzie, by głośno, wyraźnie, stanowczo przyznać się do popełnionej przez kapłana zbrodni, by przystąpić do rachunku sumienia i sakramentu pokuty, by potępić czyn, by ponieść zasłużoną karę, by wyznaczyć wyraźne, nieprzekraczalne granice prawa moralnego i by tym samym nie dopuścić do śmiałości pojawiania się podobnych wykroczeń.
Chrystus przede wszystkim! Prawda przede wszystkim! Bóg na pierwszym miejscu!... A w tymże konkretnym, realnym, przykrym, niezwykle bolesnym przypadku pojawił się zdradziecki akt wyrzeczenia się Chrystusa, odrzucenia Prawdy i zastąpienia Boga zwykłym, ludzkim strachem przed kompromitacją, wstydem, manipulacją, kłamstwem i zamiarem uniknięcia odpowiedzialności oraz poniesienia konsekwencji, co w rezultacie lawiny błędnie i karygodnie podejmowanych decyzji osłabiło Kościół, pozbawiając go wiarygodności, zabijając w sercach wiernych zaufanie do pasterzy, pokorę, a nierzadko i wiarę w Miłosierdzie praz Sprawiedliwość Ojca Niebieskiego.
Bardzo często słyszę, że „kapłani, duchowni w ogóle to też tylko ludzie”, i całkowicie się z tym zgadzam, dlatego nie potrafię zaakceptować i przyjąć bezdyskusyjnie oraz ulegle twierdzenia, głoszonego nierzadko w przekonaniu, że „Kościół jest nieomylny, gdyż Jezus Chrystus „posyła obiecanego Ducha Świętego, który pozwala i pomaga Kościołowi trwać w Prawdzie”.
W moim skromnym odczuciu jedno zaprzecza drugiemu. Kościół bowiem stanowią ludzie i to nie tylko duchowni, ale i wszyscy świeccy – wszyscy parafianie bez wyjątku. Ze względu na ułomną naturę człowieka i jego wrodzoną skłonność do grzechu, trudno jest uwierzyć w nieomylność nas jako twórców Kościoła, jako spoiwa fundamentów Kościoła. Nie mam żadnej wątpliwości w to, że Jezus Chrystus posyła nam Ducha Prawdy – Ducha Świętego. Na ile jednak my – ludzie (czy to duchowni czy świeccy) jesteśmy zdolni i otwarci na działanie owego Ducha?!... To jest zagadnienie kontrowersyjne!, i to jest cała przyczyna kryzysu, który dziś niczym robak niszczy fundament Kościoła przekształcając go w olbrzyma na krótkich, glinianych nóżkach.
Nie chodzi mi absolutnie! o wywołanie oskarżeń czy nienawiści. Nie chodzi mi absolutnie! o ukamienowanie kapłanów za grzechy, błędy Kościoła jako hierarchii powołanej przez Chrystusa Instytucji, za pomyłki czy przekroczenia, za wstyd i strach przed publicznym przyznaniem się do okrutnych zbrodni.
Walczę o Prawdę! Uważam bowiem, że tuszowanie tak potwornych zbrodni i życie w kłamstwie niszczy dzieło Jezusa jakim jest i powinien być Kościół.
Słyszałam wielokrotnie z kapłańskich ust, by „zanim skrytykuje się księdza, najpierw uderzyć się we własne piersi!, najpierw spojrzeć na siebie i sobie zrobić rachunek sumienia!”. To prawda. Zgadzam się. Nikt z nas nie jest bowiem bez grzechu i nikt z nas nie jest idealny oraz nieskazitelny.
Uważam jednak, że w przypadku tak okrutnych zbrodni, o jakich opowiada wyżej wymieniony a obejrzany przeze mnie film, odbijanie piłeczki niczego nie zmienia, a nawet pogarsza sytuację oraz osłabia pozycję Kościoła i doprowadza do całkowitej ruiny, a w konsekwencji do zniszczenia sakramentu pokuty poprzez wzbudzanie w sercach wiernych złości, ostrożności, podejrzliwości, wstrętu i niekiedy obrzydzenia. Osoba zasiadająca w konfesjonale i posiadająca przywilej występowania w roli spowiednika musi mieć bowiem świadomość tego, że ponosi znacznie większą odpowiedzialność za popełniane, tak karygodne czyny niż zwykły śmiertelnik, ponieważ występuje w zastępstwie Samego Jezusa, ponieważ udziela rozgrzeszenia i pouczenia, ponieważ w Imię Boga Najwyższego podejmuje decyzje i tym samym wpływa na duchowy rozwój spowiadanych parafian – na ich całe życie. To samo pouczany, rozgrzeszany lub nie parafianin może powiedzieć do księdza, który właśnie stara się zadać pokutę wysłuchanemu grzesznikowi. Wzajemne wytykanie sobie błędów na zasadzie: „a ty!?, nie jesteś lepszy!” do niczego mądrego i Bożego nie prowadzi.
Uważam również, że tym bardziej! w przypadku pedofilii w środowisku kościelnym, bagatelizowanie tak potwornych czynów poprzez nieudolne i nieudane próby ukrywania ich przed opinią publiczną kosztem krzywdy fizycznej oraz psychicznej ofiar tejże okrutnej zbrodni, poprzez wypieranie własnego poczucia winy wytykaniem wiernym ich grzesznej natury a nie przyznawaniem się do podobnych skłonności, poprzez pyszne uzurpowanie sobie prawa do postępowania według własnych intencji czy potrzeb lub zamiarów jest (w moim odczuciu) postawą Piłata, który na oczach tłumów pod strumieniem osobistych usprawiedliwień i wyjaśnień umywa ręce, zwalniając się z obowiązku poniesienia odpowiedzialności i kary jako pokuty za popełniony, (w tym przypadku) bestialski grzech.
Oczywiście!, pedofil to nie! ksiądz a ksiądz to nie! pedofil. Obrzydliwość ta występuje w różnych środowiskach społecznych. Pedofilem może być również ten, który jest adwokatem; ten, który jest lekarzem; ten, który jest budowlańcem; ten, który jest pedagogiem itd… Pedofilia jednak w środowisku duchownym wywołuje tak ogromne emocje i tak potworne żywioły wstrętu i złości a niekiedy nawet nienawiści i utraty wiary w Boga z powodu wieloletniego ukrywania owej bestialskiej zbrodni przez hierarchów Kościoła, którym przecież winno się ufać jako tym powołanym i wybranym przez Chrystusa, jako tym, którzy powinni być naszymi pasterzami, przewodnikami, nauczycielami, powiernikami i spowiednikami, jak również… z powodu bezkarności zbrodniarzy chronionych skutecznie przez przełożonych, traktujących oprawców w sposób bagatelny i niezwykle wyrozumiały, a ofiary pedofilii w sposób lekceważący i pozbawiony szacunku jako niewygodnych świadków okrutnego grzechu, okradanych z prawa do sprawiedliwości i tym samym moralnej rekompensaty.
Oglądając wspomniany film, współuczestnicząc w psychicznej tragedii wyniszczonych i poranionych duchowo mężczyzn, nie umiałam pozbyć się wewnętrznego wrzasku, błagalnie, donośnie wołającego o PRAWDĘ! Przechodziłam przez perypetie przedstawianych bohaterów zekranizowanego dzieciństwa – koszmaru, obserwowałam postawę zakłamanych hierarchów Kościoła w sprawie doświadczeń ofiar pedofilii  wynurzających się z ciemności wspominanej w cierpieniach i w ogromnym zawstydzeniu przeszłości,… i nie umiałam zrozumieć powodu, z tytułu którego ci, powołani do pomocy i dbałości o powierzoną im trzodę owiec, odwracają się od potrzebujących tej pomocy i troski, skazując ich na jeszcze większe spustoszenie i wyniszczenie duchowe.
„Tylko PRAWDA was wyzwoli!!” – wrzeszczałam w sobie, ale…
Czy na próżno?
Dziś wołam w formie niniejszego artykułu: „Tylko PRAWDA was wyzwoli!”
To dobrze, że Kościół dziś mówi o tym okrutnym grzechu, o tej potwornej zbrodni, choć z drugiej strony… nie miał już innego wyboru. Prawda bowiem sama wypłynęła na światło dzienne, sama o sobie przypomniała, domagając się sprawiedliwości, sama siebie udowodniła, obnażyła w bezwstydnym stanie rzeczywistego aktu bestialskiej przemocy. Hierarchowie Kościoła, którzy nie odważyli się stanąć w Prawdzie i nie odważyli się służyć Prawdzie, broniąc Jej niepodważalnego prawa do sprawiedliwości podważyli autorytet Kościoła, zniszczyli wiarygodność Instytucji powołanej przez Jezusa. Jestem przekonana, że gdyby w akcie ujawnienia pierwszego grzechu pedofilii w środowisku duchownym opowiedzieli się po stronie ofiary a nie oprawcy, gdyby wówczas zdobyli się na mądrość i miłosierdzie, dziś nie musieliby zmagać się z tak wielkimi i mnogimi trudnościami, dziś nie mieliby tak wiele sobie do zarzucenia, dziś nie musieliby dusić się w pętli publicznego rozgoryczenia, buntu, złości, emocji Bogu z pewnością niemiłych, ale zrozumiałych.
Chrystus pokazał nam – Kościołowi, że Prawda zawsze wzejdzie jak słońce, choćbyśmy nie wiem jak bardzo starali się utrzymać wokół siebie ciemność zakłamania i grzechu, ukrywanego przed światem. Prawda zawsze ujrzy światło dzienne, stanie w jego strumieniu bezwstydnie i szczerze, domagając się i żądając sprawiedliwości.
Nie możemy mierzyć miarą księdza – pedofila wszystkich kapłanów. To niesprawiedliwe i krzywdzące. W obliczu tego wszystkiego, co się stało (uważam!) mamy obowiązek modlić się za oczyszczenie hierarchii Kościoła – Kościoła w ogóle, by funkcje kapłańskie tak odpowiedzialne i twórcze, bo wzmacniające i budujące fundamenty owej powołanej przez Jezusa Instytucji, sprawowali jedynie ci prawdziwie!, i szczerze powołani przez Boga, tylko ci, których stać na odwagę bycia w Prawdzie i służenia tylko Prawdzie.
Oby i nam – wszystkim wiernym nie zabrakło tej wiary i wierności. Obyśmy i my wszyscy umieli odważnie stać w Prawdzie i służyć tylko Prawdzie, pamiętając, że tylko!…
„jeśli trwamy w nauce Jezusa, jesteśmy prawdziwie Jego uczniami i poznajemy prawdę, a prawda nas wyzwoli” (J 8,32).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz