„A
On rzekł do nich: „Wy jesteście z niskości, a Ja z wysoka. Wy jesteście z tego
świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach
swoich. Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach
waszych.”. Powiedzieli do Niego: „Kimże ty jesteś?”. Odpowiedział im Jezus:
„Przede wszystkim po cóż do was mówię? Wiele mam w waszej sprawie do
powiedzenia i do osądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdomówny, a Ja
mówię wobec świata, co usłyszałem od Niego.”. A oni nie pojęli, że im mówi o
Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: „Gdy wywyższacie Syna Człowieczego, wtedy
poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to,
czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał jest ze Mną; nie pozostawił
Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba.”.
Kiedy
to mówił wielu uwierzyło w Niego.
Wtedy
powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: „Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.”
(J 8,23-32)
Wczorajszego dnia oglądałam
smutny film fabularny pod tytułem „Grâce à Dieu”, zrealizowany przez François Ozon a oparty
na prawdziwej, przykrej historii dorosłych mężczyzn, którzy w dzieciństwie byli
wykorzystywani seksualnie przez księdza...
Krwawiło mi serce, a dusza wrzeszczała w ogromnej
rozpaczy: „tylko prawda was wyzwoli!”.
Gdzież podziała się Prawda w postawie hierarchów
Kościoła, którzy musieli stanąć w obliczu grzechu pedofilii, molestowania
seksualnego nieletnich chłopców przez kolegę – kapłana?! Gdzie podziała się
Prawda?!
Zgodnie z nauką Katechizmu Kościoła Katolickiego
„Kościół z Pisma Świętego czerpie swoje życie i swoją siłę” („Youcat”, s.24).
W tymże konkretnym!, i niezwykle przykrym momencie
obrzydliwie grzesznych wydarzeń zabrakło obecności odważnego, który byłby
zdolny podejść do owego Źródła siły i życia, by móc stanąć w Prawdzie, by
głośno, wyraźnie, stanowczo przyznać się do popełnionej przez kapłana zbrodni,
by przystąpić do rachunku sumienia i sakramentu pokuty, by potępić czyn, by
ponieść zasłużoną karę, by wyznaczyć wyraźne, nieprzekraczalne granice prawa
moralnego i by tym samym nie dopuścić do śmiałości pojawiania się podobnych
wykroczeń.
Chrystus przede wszystkim! Prawda przede wszystkim!
Bóg na pierwszym miejscu!... A w tymże konkretnym, realnym, przykrym, niezwykle
bolesnym przypadku pojawił się zdradziecki akt wyrzeczenia się Chrystusa,
odrzucenia Prawdy i zastąpienia Boga zwykłym, ludzkim strachem przed
kompromitacją, wstydem, manipulacją, kłamstwem i zamiarem uniknięcia
odpowiedzialności oraz poniesienia konsekwencji, co w rezultacie lawiny błędnie
i karygodnie podejmowanych decyzji osłabiło Kościół, pozbawiając go
wiarygodności, zabijając w sercach wiernych zaufanie do pasterzy, pokorę, a
nierzadko i wiarę w Miłosierdzie praz Sprawiedliwość Ojca Niebieskiego.
Bardzo często słyszę, że „kapłani, duchowni w ogóle
to też tylko ludzie”, i całkowicie się z tym zgadzam, dlatego nie potrafię
zaakceptować i przyjąć bezdyskusyjnie oraz ulegle twierdzenia, głoszonego
nierzadko w przekonaniu, że „Kościół jest nieomylny, gdyż Jezus Chrystus
„posyła obiecanego Ducha Świętego, który pozwala i pomaga Kościołowi trwać w
Prawdzie”.
W moim skromnym odczuciu jedno zaprzecza drugiemu.
Kościół bowiem stanowią ludzie i to nie tylko duchowni, ale i wszyscy świeccy –
wszyscy parafianie bez wyjątku. Ze względu na ułomną naturę człowieka i jego
wrodzoną skłonność do grzechu, trudno jest uwierzyć w nieomylność nas jako
twórców Kościoła, jako spoiwa fundamentów Kościoła. Nie mam żadnej wątpliwości
w to, że Jezus Chrystus posyła nam Ducha Prawdy – Ducha Świętego. Na ile jednak
my – ludzie (czy to duchowni czy świeccy) jesteśmy zdolni i otwarci na
działanie owego Ducha?!... To jest zagadnienie kontrowersyjne!, i to jest cała
przyczyna kryzysu, który dziś niczym robak niszczy fundament Kościoła
przekształcając go w olbrzyma na krótkich, glinianych nóżkach.
Nie chodzi mi absolutnie! o wywołanie oskarżeń czy
nienawiści. Nie chodzi mi absolutnie! o ukamienowanie kapłanów za grzechy,
błędy Kościoła jako hierarchii powołanej przez Chrystusa Instytucji, za pomyłki
czy przekroczenia, za wstyd i strach przed publicznym przyznaniem się do
okrutnych zbrodni.
Walczę o Prawdę! Uważam bowiem, że tuszowanie tak
potwornych zbrodni i życie w kłamstwie niszczy dzieło Jezusa jakim jest i
powinien być Kościół.
Słyszałam wielokrotnie z kapłańskich ust, by „zanim
skrytykuje się księdza, najpierw uderzyć się we własne piersi!, najpierw spojrzeć
na siebie i sobie zrobić rachunek sumienia!”. To prawda. Zgadzam się. Nikt z
nas nie jest bowiem bez grzechu i nikt z nas nie jest idealny oraz
nieskazitelny.
Uważam jednak, że w przypadku tak okrutnych zbrodni,
o jakich opowiada wyżej wymieniony a obejrzany przeze mnie film, odbijanie
piłeczki niczego nie zmienia, a nawet pogarsza sytuację oraz osłabia pozycję
Kościoła i doprowadza do całkowitej ruiny, a w konsekwencji do zniszczenia
sakramentu pokuty poprzez wzbudzanie w sercach wiernych złości, ostrożności,
podejrzliwości, wstrętu i niekiedy obrzydzenia. Osoba zasiadająca w
konfesjonale i posiadająca przywilej występowania w roli spowiednika musi mieć
bowiem świadomość tego, że ponosi znacznie większą odpowiedzialność za
popełniane, tak karygodne czyny niż zwykły śmiertelnik, ponieważ występuje w
zastępstwie Samego Jezusa, ponieważ udziela rozgrzeszenia i pouczenia, ponieważ
w Imię Boga Najwyższego podejmuje decyzje i tym samym wpływa na duchowy rozwój
spowiadanych parafian – na ich całe życie. To samo pouczany, rozgrzeszany lub
nie parafianin może powiedzieć do księdza, który właśnie stara się zadać pokutę
wysłuchanemu grzesznikowi. Wzajemne wytykanie sobie błędów na zasadzie: „a
ty!?, nie jesteś lepszy!” do niczego mądrego i Bożego nie prowadzi.
Uważam również, że tym bardziej! w przypadku
pedofilii w środowisku kościelnym, bagatelizowanie tak potwornych czynów
poprzez nieudolne i nieudane próby ukrywania ich przed opinią publiczną kosztem
krzywdy fizycznej oraz psychicznej ofiar tejże okrutnej zbrodni, poprzez
wypieranie własnego poczucia winy wytykaniem wiernym ich grzesznej natury a nie
przyznawaniem się do podobnych skłonności, poprzez pyszne uzurpowanie sobie
prawa do postępowania według własnych intencji czy potrzeb lub zamiarów jest (w
moim odczuciu) postawą Piłata, który na oczach tłumów pod strumieniem
osobistych usprawiedliwień i wyjaśnień umywa ręce, zwalniając się z obowiązku
poniesienia odpowiedzialności i kary jako pokuty za popełniony, (w tym
przypadku) bestialski grzech.
Oczywiście!, pedofil to nie! ksiądz a ksiądz to nie!
pedofil. Obrzydliwość ta występuje w różnych środowiskach społecznych.
Pedofilem może być również ten, który jest adwokatem; ten, który jest lekarzem;
ten, który jest budowlańcem; ten, który jest pedagogiem itd… Pedofilia jednak w
środowisku duchownym wywołuje tak ogromne emocje i tak potworne żywioły wstrętu
i złości a niekiedy nawet nienawiści i utraty wiary w Boga z powodu
wieloletniego ukrywania owej bestialskiej zbrodni przez hierarchów Kościoła,
którym przecież winno się ufać jako tym powołanym i wybranym przez Chrystusa,
jako tym, którzy powinni być naszymi pasterzami, przewodnikami, nauczycielami,
powiernikami i spowiednikami, jak również… z powodu bezkarności zbrodniarzy
chronionych skutecznie przez przełożonych, traktujących oprawców w sposób
bagatelny i niezwykle wyrozumiały, a ofiary pedofilii w sposób lekceważący i
pozbawiony szacunku jako niewygodnych świadków okrutnego grzechu, okradanych z
prawa do sprawiedliwości i tym samym moralnej rekompensaty.
Oglądając wspomniany film, współuczestnicząc w
psychicznej tragedii wyniszczonych i poranionych duchowo mężczyzn, nie umiałam
pozbyć się wewnętrznego wrzasku, błagalnie, donośnie wołającego o PRAWDĘ!
Przechodziłam przez perypetie przedstawianych bohaterów zekranizowanego
dzieciństwa – koszmaru, obserwowałam postawę zakłamanych hierarchów Kościoła w
sprawie doświadczeń ofiar pedofilii wynurzających
się z ciemności wspominanej w cierpieniach i w ogromnym zawstydzeniu
przeszłości,… i nie umiałam zrozumieć powodu, z tytułu którego ci, powołani do
pomocy i dbałości o powierzoną im trzodę owiec, odwracają się od potrzebujących
tej pomocy i troski, skazując ich na jeszcze większe spustoszenie i
wyniszczenie duchowe.
„Tylko PRAWDA was wyzwoli!!” – wrzeszczałam w sobie,
ale…
Czy na próżno?
Dziś wołam w formie niniejszego artykułu: „Tylko
PRAWDA was wyzwoli!”
To dobrze, że Kościół dziś mówi o tym okrutnym
grzechu, o tej potwornej zbrodni, choć z drugiej strony… nie miał już innego
wyboru. Prawda bowiem sama wypłynęła na światło dzienne, sama o sobie
przypomniała, domagając się sprawiedliwości, sama siebie udowodniła, obnażyła w
bezwstydnym stanie rzeczywistego aktu bestialskiej przemocy. Hierarchowie
Kościoła, którzy nie odważyli się stanąć w Prawdzie i nie odważyli się służyć
Prawdzie, broniąc Jej niepodważalnego prawa do sprawiedliwości podważyli autorytet
Kościoła, zniszczyli wiarygodność Instytucji powołanej przez Jezusa. Jestem
przekonana, że gdyby w akcie ujawnienia pierwszego grzechu pedofilii w
środowisku duchownym opowiedzieli się po stronie ofiary a nie oprawcy, gdyby
wówczas zdobyli się na mądrość i miłosierdzie, dziś nie musieliby zmagać się z
tak wielkimi i mnogimi trudnościami, dziś nie mieliby tak wiele sobie do
zarzucenia, dziś nie musieliby dusić się w pętli publicznego rozgoryczenia,
buntu, złości, emocji Bogu z pewnością niemiłych, ale zrozumiałych.
Chrystus pokazał nam – Kościołowi, że Prawda zawsze
wzejdzie jak słońce, choćbyśmy nie wiem jak bardzo starali się utrzymać wokół
siebie ciemność zakłamania i grzechu, ukrywanego przed światem. Prawda zawsze
ujrzy światło dzienne, stanie w jego strumieniu bezwstydnie i szczerze,
domagając się i żądając sprawiedliwości.
Nie możemy mierzyć miarą księdza – pedofila
wszystkich kapłanów. To niesprawiedliwe i krzywdzące. W obliczu tego
wszystkiego, co się stało (uważam!) mamy obowiązek modlić się za oczyszczenie
hierarchii Kościoła – Kościoła w ogóle, by funkcje kapłańskie tak
odpowiedzialne i twórcze, bo wzmacniające i budujące fundamenty owej powołanej
przez Jezusa Instytucji, sprawowali jedynie ci prawdziwie!, i szczerze powołani
przez Boga, tylko ci, których stać na odwagę bycia w Prawdzie i służenia tylko
Prawdzie.
Oby i nam – wszystkim wiernym nie zabrakło tej wiary
i wierności. Obyśmy i my wszyscy umieli odważnie stać w Prawdzie i służyć tylko
Prawdzie, pamiętając, że tylko!…
„jeśli trwamy w nauce Jezusa, jesteśmy prawdziwie
Jego uczniami i poznajemy prawdę, a prawda nas wyzwoli” (J 8,32).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz