poniedziałek, 15 stycznia 2018

TRUDNO NIE WIERZYĆ W NIC

BÓG jako PRAWDA ABSOLUTNA, POCZĄTEK i KONIEC, ŹRÓDŁO WIECZNOŚCI i SZCZĘŚCIA, MĄDROŚĆ i MIŁOSIERDZIE, ale i dla niektórych doskonały podmiot lub przedmiot kpin oraz żartów, inspiracja wspaniałego (?!) poczucia humoru czy obiekt wątpliwości, albo i uosobienie wytworu ludzkiej wyobraźni, skonstruowanego w celu zaspokojenia potrzeb społecznych będących symptomem koszmarów codzienności czy ograniczoności intelektualnej człowieka…
Można byłoby tak mnożyć w nieskończoność ilość i różnorodność cech, które układałyby się w filozoficzną mozaikę charakterologicznego rysu, mającego na celu odsłonięcie portretu Stwórcy, ale… po co?, skoro nikt nigdy nie stanął przed Wszechmogącym oko w oko, nikt nigdy nie widział oblicza Ojca Niebieskiego.
Czymże jest zatem wiara?... Głupotą człowieka, metodą na oszukanie samego siebie i sposobem na życie w przekonaniu, że jest ktoś lub coś poza granicami namacalnego bytu?
Trudno nie wierzyć w nic, bowiem…
jest jakaś potworna pustka w człowieku, jakieś wrodzone tajemnicze i nieodgadnione pragnienie bycia czyimś dzieckiem – dzieckiem kogoś lepszego, bo doskonałego i w ogóle nie popełniającego błędów, żadnych błędów!, a zatem kogoś, kto napełnia miłością i poczuciem bezpieczeństwa, kto tuli czule w ramionach bez względu na sukcesy czy porażki, wady czy zalety.
Wiara jest niczym grawitacja, ponieważ nie pozwala człowiekowi stracić gruntu pod nogami. Umożliwia codzienności bycie życiem bezpiecznym, pewnym, odważnym i stabilnym. To korzeń, dzięki któremu człowiek czerpie wszelkie siły i soki życia niezbędne do normalnego, godnego funkcjonowania w społeczeństwie. To również spokój łagodzący wszelkie obyczaje. To JA, które pozwala człowiekowi być szczerym wobec siebie i wobec innych, to po prostu człowiek w pełnym tego określenia znaczeniu, w pełnej jego wartości.

Trudno nie wierzyć w nic, jak trudno żyć ze spinaczem zaciśniętym na nosie i ze sznurówkami zrastającymi usta silnym, nierozerwalnym splotem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz