czwartek, 7 lipca 2022

KIM...

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swoich uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo dla jednego z proroków.”. Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”. Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego.”. Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego, cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.”.”

(Mt 16,13-19)

Przytoczony fragment Ewangelii według świętego Mateusza bardzo często odczytywany jest i interpretowany formą kazań w kontekście Kościoła jako instytucji hierarchicznej wspierającej się oraz wzniesionej na autorytecie papieża - opoki. Osobiście nie spotkałam się z innym rozumieniem zacytowanej wypowiedzi Jezusa Chrystusa zaadresowanej bezpośrednio do Szymona Piotra jako pierwszej w historii głowy Kolegium Biskupów. Uważam jednak, że ów wąskie spojrzenie na wyżej przytoczony przekaz zapisany w owych kilku wersach Pisma Świętego, wspomnianych wyżej, zubaża chrześcijańskie życie wspólnoty, którą są katolicy, wyjaławia dusze. Zgodnie bowiem z ogólnie przyjętym i panującym zrozumieniem zacytowanej wypowiedzi Chrystusa funkcjonuje Kościół jako instytucja powołana przecież przede wszystkim do głoszenia Dobrej Nowiny, co potwierdza Syn Człowieczy zwracający się do Jedenastu słowami: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mt 16,15), a co (niestety) nie zawsze i nie wszędzie spełnia swoją rolę, i nie zawsze oraz nie wszędzie wypełnia wolę Boga. W związku z zawężonym i jednokierunkowym pojmowaniem zapisanych słów Jezusa lekcje religii (na przykład) są formą edukacyjnej fabryki, wybijającej w ludzkich umysłach dzieci, a później młodzieży pieczęć chrześcijańskiego znamienia przynależności człowieka do określonej wspólnoty jaką są katolicy, ale powierzchownej i płytkiej, a zatem i nietrwałej przynależności, bo niezakorzenionej świadomością i wiarą duszy w Prawdę, którą jest Chrystus. Wspomniane lekcje religii przypominają bowiem suchy przekaz wiedzy pozbawiony samodzielnego myślenia – analizy, dedukcji, interpretacji i wyciągania wniosków poprzez rozumienie argumentów. Pociechy chrześcijan karmione są więc wiadomościami, dzięki czemu nasycają ciało, ale nie zaspokajają głodu duszy, a przecież „nie ciało i krew” (Mt 16,17) mają nam objawić Prawdę o Życiu i wskazać Drogę, którą mamy obowiązek podążać w codziennej pielgrzymce do Królestwa Niebieskiego.

Iluż z nas zadaje sobie pytanie: Kim jest dla mnie Jezus?, nie: Kim jest Chrystus?, ale!: Kim jest dla mnie Syn Człowieczy?… dla mnie – personalnie – dla mnie Iluż księży czy katechetów zwraca się tym pytaniem bezpośrednio do swych uczniów? Iluż księży czy katechetów, patrząc młodemu człowiekowi w oczy, zadaje mu odważne i niezwykle istotne pytanie: Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?, nie: Kim jest?, ale!: Kim dla ciebie jest Syn Człowieczy?, a przecież… Sam Mesjasz zwraca się bezpośrednio do Swego ucznia – do mnie, do ciebie – słowami: „A ty za kogo Mnie uważasz?”… Nieobecność owego pytania w nauce religii powoduje upośledzenie duchowe, będące następstwem braku emocjonalnej więzi człowieka z Bogiem, będące wynikiem braku miłości scalającej człowieka z Bogiem.

Zastępując księdza na zajęciach przygotowujących młodzież chrześcijańską do przyjęcia sakramentu bierzmowania, z woli Ducha Świętego prowokacyjnie zwróciłam się do uczniów pytaniem: Kim jest Jezus Chrystus?, w zamian otrzymując mnóstwo pięknych, bo bezbłędnie wyrecytowanych teorii nazywających Syna Człowieczego i portretujących Mesjasza. Zagadując zaś o powód, z tytułu którego nastoletni ludzie zdecydowali się przyjąć sakrament bierzmowania, zostałam obsypana odpowiedziami o charakterze czysto administracyjnym. Przeszłam więc prowokacyjnie do kolejnego etapu prowadzonej, szczerej rozmowy. Zwróciłam się do młodzieży pytaniem: Kim dla was jest Jezus? Kim dla ciebie (mówiłam, wskazując konkretną osobę za konkretną osobą), dla ciebie, dla ciebie i dla ciebie… jest Chrystus?… i nie otrzymałam w zamian NIC… Zapanowała głucha, nieskazitelnie głucha cisza… Po chwili jeden z uczniów (notabene) o imieniu Mateusz odważnie przyznał, wyznając: „Dobre pytanie. A wie pani, że nigdy się nad tym nie zastanawiałem.”

Nigdy się nad tym nie zastanawiamy, bo i nikt z księży czy katechetów nas do tego ani nie skłania, ani od nas tego nie oczekuje czy nie wymaga, a jedynie przy każdej możliwej okazji podkreśla i uwypukla autorytet papieża oraz nieomylność Kościoła, przedstawianego w świetle hierarchów, których wierni winni pokornie i bezwzględnie słuchać niczym wyroczni nie popełniającej błędów, a przecież nieomylnym Kościołem jest jedynie Chrystus, nie zaś człowiek, będący z natury istotą słabą i przez to grzeszną; a przecież powołanie Szymona Piotra jest naszym powołaniem. Chrystus, zwracając się bezpośrednio do niego, automatycznie staje przed nami (przed każdym z osobna) twarzą w twarz i otwarcie zaznacza osobiste oczekiwania wobec nas – wobec każdego z osobna. Jezus, mówiąc: „Ty jesteś (…) Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.”, wylicza własne oczekiwania, które rości sobie wobec człowieka, a tym samym wyjaśnia, że Kościół to ty i ja – to każdy i każda osoba we wspólnocie, dlatego to ty i ja, on i ona jesteśmy błogosławieni, bo wybrani przez Boga do posiadania kluczy królestwa niebieskiego, do głoszenia Ewangelii i do bycia kamieniem węgielnym wiary, nadziei i miłości. Owe powołanie nakłada na nas odpowiedzialność i obowiązek życia w prawdzie. To my – ty i ja, on i ona jesteśmy tym, co Kościół tworzy, określa, charakteryzuje, wzmacnia lub osłabia, uświęca lub profanuje. To my – ty i ja, on i ona jesteśmy odpowiedzialni za chrześcijańską wspólnotę, a tym samym winniśmy być obowiązkowi w życiu z Bogiem, w Bogu i dla Boga, aby własnym postępowaniem, myślą, mową i staraniem wywyższać to, co dla naszego Pana i Ojca jest najważniejsze. Jezus, zwracając się do ciebie i do mnie, do niej i do niego słowami: „cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie zawiązane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”, informuje nas, iż charakter naszych czynów będzie wyznacznikiem naszego życia. To od nas samych – od naszych decyzji i wyborów, działań i postaw – zależy czy zostaniemy nagrodzeni, czy ukarani. Grzech jest miarką, którą Bóg oceni nas jako ludzi – jako chrześcijan. To konsekwencje naszych czynów będą wyznacznikiem prawdy o nas, przyczyną kondycji cielesnej i duchowej naszej codziennej drogi oraz jakością naszego życia. Wszystko, cokolwiek dzieje się na ziemi i cokolwiek jest z nami – z tobą, mną, nim i nią związane stanowi susz, którego wywar jest smakiem tego, cokolwiek będzie w niebie nas – ciebie, mnie, jego i jej dotyczyło. By móc sprostać owemu zadaniu i by w pełni stać się częścią – uczniem Jezusa, trzeba sobie odpowiedzieć na podstawowe i najważniejsze pytanie: Za kogo ty uważasz Jezusa? Za kogo ja uważam Chrystusa? Kim dla ciebie jest Jezus? Kim dla mnie jest Chrystus?

Refleksja skupiająca się na poszukiwaniu szczerej odpowiedzi na owe wyszczególnione zagadnienie będzie zaczynem naszej – twojej, mojej, jego i jej miłości do Boga, ziarenkiem gorczycy, która zakorzeni się w nas – w tobie, we mnie, w nim i w niej potężną wiarą i nadzieją, scalając nas – ciebie, mnie, jego i ją z Ojcem Wszechmocnym – Stworzycielem, od którego każdy i każda z nas pochodzi a przez to stanowi Jego część. Wszyscy jesteśmy powołani do bycia opoką Kościoła. Każdy z nas jest jedną, jednym z Jedenastu. Potęgą i wytrwałością więzów łączących każdą oraz każdego z nas z Bogiem jest szczera, bezwstydnie i bezkompromisowo szczera odpowiedź na pytanie: Kim dla mnie jest Jezus Chrystus? - dla mnie osobiście bez podsuwanego nam nazewnictwa i opisu portretowego, po prostu dla mnie personalnie.